Yy... to tak jak w większości przypadków tu wypowiadających się? Chyba, że mam rozumieć, że jesteś politologiem, wiesz dokładnie co i jak dzieje się w polityce (a nie, co przeczytasz w gazecie czy usłyszysz w TV/radio); że jesteś ekonomistą, i możesz ze 100% pewnością stwierdzić, jak działa wielki państwowy biznes i jakie faktycznie są dobre środki na walkę z kryzysem...
Człowieku, na co mi politolodzy? To są ludzie, którzy mają bardzo ciekawy zawód: są opłacani za komentowanie wydarzeń, które już nastąpiły. Jakby nikt inny tego nie umiał.
Sami z siebie nie potrafią niczego przewidzieć - w przeciwieństwie do prawników czy ekonomistów. Spadają notowania partii - no to trzeba przekopać prasę i zobaczyć co się wydarzyło, co mogło o tym zadecydować. Poprawiły się - tak samo. Zwyczajowo zaś w obu przypadkach chodzi o działania, które mało kogo już interesują.
Politolog jest idealnym przykładem zawodu, który najbardziej jest potrzebny sam sobie. Nigdy nie widziałem, żeby osoba go wykonująca mogła się pochwalić jakąś wiedzą wykraczającą po za zwykły zdrowy rozsądek.
W moim odczuciu czy są, czy ich nie ma, nie zmienia to właściwie niczego.
To tacy wyrobnicy, którzy zawodowo zajmują się politykami, widok których szarego obywatele wręcz skręca. Cóż, niektórzy są masochistami...
Co się tyczy ekonomii to pamiętałbym o jednym. Są to kwestie w zdecydowanej większości przypadków bardzo logiczne, łączące się w ciąg przyczynowo - skutkowy. Jeżeli państwo podwyższy ci podatki, to można z tego wyciągnąć wniosek, że dostanie się za pracę mniej pieniędzy, jeśli będzie się miało mniej pieniędzy, mniej się kupi. To jest do przewidzenia i naprawdę nie potrzeba do tego jakiś nadzwyczajnych umiejętności. Wystarczy trochę pomyśleć. Pytanie tylko czy się będzie chciało, czy też pójdzie się na łatwiznę i będzie się powtarzać słowa politycznych bonzów... Co nie wymaga żadnych umiejętności, tylko opanowania komend "kopiuj" i "wklej"...
Osoba naprawdę dorosła nie uciekałaby się do żenującego chwytu nazywania przeciwnika w dyskusji, nie ważne jak bardzo się z nim nie zgadza, "dzieckiem", dając tym samym wyraz, jak bardzo nim pogardza i uważa za gorszego.
Błądzić jest rzeczą ludzką
.
A ciężko wytrzymać jak się czyta banialuki osoby, która wie, że gdzieś dzwoni, tylko nie wie w którym kościele.
Daj spokój, nie warto. Niech Krzyś żyje w przekonaniu o swojej nieomylności. Ja na zaczepki na tym poziomie nie zamierzam więcej reagować. Jak argumenty w dyskusji się kończą, trzeba spróbować zdyskredytować przeciwnika - typowe dla osób bardzo niedorosłych. Próbując ze mnie zrobić szczeniaka na utrzymaniu rodziców, który gówno wie o pracy i prawdziwym życiu, pokazuje jedynie, że sam ma bardzo niewiele wiosen na karku.
Chciałbym zauważyć, że sam nie reagujesz na żadne argumenty. W temacie dotyczącym gospodarki podałem adresy kilku filmików na YT, gdzie wypowiadały się osoby dotyczące kroków jakie podjęli amerykanie walcząc z kryzysem. Nie doczekałem się twojego komentarza na ten temat, pomijając uwagę, że co ja mogę znaleźć na YT i co to jest w ogóle za źródło. Ty nie udowodniłeś mi, że średnia cena węgla wynosi nieco ponad 200 złotych - ja ci pokazałem cennik, gdzie jest niemal trzykrotnie wyższa i to pominąłeś milczeniem. Mówię, że za wszystkie przywileje płacą pozostali obywatele - i nawet się o tym nie zająkniesz. Twierdzisz, że wyciągam niewłaściwe wnioski, ale na tym za każdym razem temat kończysz, bo nie zdarzyło ci się napisać jakie powinny być w twoim odczuciu prawidłowe.
Wyciągnołeś kilka danych o kopalniach - ale z tego nic się nie da zrobić. Zatrudnienie jest - ale nie wiadomo ile osób i ile zarabia, więc nie da się nic powiedzieć jakie są koszty wynagrodzeń. Jest podane wydobycie - ale nawet jeśli założymy, że mówiłeś prawdę to nie wiemy ile z tego się sprzedało i za ile. A ty się strasznie obrażasz na "cenę rynkową", po której towary i usługi są sprzedawane. W sklepie też robisz sceny, bo kasjerki mają czelność sprzedawać ci chleb z marżą sklepu? Oczywiście to też nie będą konkrety...
Olewanie wszystkiego, do czego nie możesz zastosować uwag swoich idoli trudno nazwać dyskusją.
A poruszasz tematy w których masz bardzo mało do powiedzenia.
Dwa, Krzych zarzucił Irasowi, że ten "[pisze] coś, co przeczytał i zaadaptował jako własne. Teoria, za którą nie stoi praktyka".
A czymże jest czytanie artykułów w gazetach jak właśnie nie przyswajanie i opieranie się na czyichś wypowiedziach nie mając samemu 100% pewności, jak coś działa?
Nie twierdzę, że poznawanie opinii specjalistów jest złe - wręcz przeciwnie. Ale jeżeli ktoś nagle wypada z argumentem, że ktoś nie jest partnerem do rozmowy, bo nie posiada "praktyki", tylko "teorię" i do tego przeczytaną, szczególnie jeżeli mowa o polityce czy ekonomii, to zaczyna być naprawdę... zabawnie.
Nie zrozumieliśmy się.
Moja opinia dotycząca oderwania teorii od praktyki u Irasa nie dotyczyła kwestii związanych z tematami przedstawianymi w gazetach.
Dotyczyła faktu, że on ani razu nie ustosunkował się do faktu, że na przywileje emerytalne będą zarabiać wszyscy obywatele ich nie posiadający. Dotyczyła faktu, że gdy pokazałem różnicę pomiędzy jakoby mało zarabiającym górnikiem i kasjerką w sklepie - pominął to milczeniem. Dotyczyła faktu, że o przywilejach górniczych ma wiele do powiedzenia i uważa je za uczciwe - nic jednak nie ma do powiedzenia jak to się ma do innych obywateli, którzy też uczciwie pracują, a dostają tylko to co sami wypracują.
Dla mnie to ogromna dysproporcja pomiędzy traktowaniem grup uprzywilejowanych, które hołubi, a całą resztą.
Gdy jest mowa o pracy, którą wykonują nasi obywatele Iras nagle znika. Nie ma go. Twierdził, że jest osobą dorosłą i jakoby pracującą - i nie potrafi się do tego ustosunkować. Cisza.
Zresztą w ogóle pomija sprawy wymagające zajęcia od niego samodzielnego stanowiska.
Co prawda twierdził, że jest dorosły i chyba mówił kiedyś, że pracuje - tylko jakoś nie dostrzegam u niego nawyków, jakie człowiek sobie wyrabia pracując i zarabiając pieniądze. O których nie można przeczytać, tylko trzeba ich samodzielnie doświadczyć...
Jeżeli więc Palikot przegina to co powiedzieć o tym co robi polski prezydent. Mamy udawać, że on swoich głupich tekstów pod adresem innych ludzi nie wypowiada?
Sugerowałbym nie brać całkiem na serio tego naszego zoo. Jeszcze się dostanie wrzodów i co?
Prezydent nie może już powiedzieć niczego, co mogłoby zaskoczyć, jest całkowicie przewidywalny. Niestety.
Szczerze, to dopóki Kaczyński nie przychodzi na spotkania pijany (jak pewien poprzedni prezydent), to nie wiem, w czym problem. Dla mnie to on może sobie nawet co wieczór wypijać litr czystej o ile nie będzie to stało w konflikcie z wykonywanym przez niego zawodem.
No właśnie. W wolnym czasie może sobie robić na co mu przyjdzie ochota.
Eh, Palikot przegina pałę. Mogę się mylić, ale czy on robi coś poza ciągłą "krytyką" (żeby to była chociaż jakaś rzeczowa krytyka, to jest bardziej przypierniczanie się do idiotycznych szczegółów) prezydenta? Ponieważ prawda jest taka, że w tej chwili robi on głównie za politycznego błazna, który przed kamerami robi polityczne widowisko .
Co niestety pokazuje, że do naszego sejmu może wejść każda hołota...
Wstyd po prostu, że mamy u siebie takie bydle.