Teraz, po utrąceniu polskich stoczni, niemieckie będą sobie pewnie radzić jeszcze lepiej, a my przynajmniej mamy jasność, czyich interesów pilnuje tutaj Donald.
W latach 2005 - 2007 problem naszych stoczni był w rękach pisu, a konkretniej Jarosława Kaczyńskiego. Skoro za swojego urzędowania nie zrobił on nic i przez owe zaniechanie już za rządów Tuska stocznie zostały rozwalone, to znaczy, że tak samo jak on pilnował on interesów niemieckich
. Nigdy bym się nie spodziewał, że napiszesz takie rzeczy o swoich idolach
. Ludzie jednak się zmieniają
.
Pitu, pitu. Poczytaj sobie najpierw, jaką pomoc publiczną dostają niemieckie stocznie. Rok w rok biorą z budżetu setki milionów euro, ludzie mają gdzie pracować, a niemiaszki są dumne ze swoich statków.
Z tego co przeczytałem, to pomoc niemiecka wygląda skrajnie odmiennie od naszej. My ładowaliśmy pieniądze podatników do czarnej dziury - nigdy nie wyszło z tego coś dobrego, stocznie przejadały wszystkie pieniądze, jakie dostawały. Niemcy nie DAJĄ swoim pieniędzy - oni je POŻYCZAJĄ - firmy muszą je więc oddać. I one są przeznaczone nie na codzienne funkcjonowanie i opłacanie chociażby składek wobec Zusu, tylko na budowę konkretnych jednostek. Z normalną działalnością oni nie mają problemów.
Po za tym z tego co czytałem, to niemcy nie ładowali pieniędzy w swoje stocznie przez ostatnie 18 lat, tylko wyszli z pomocą wtedy, kiedy one rzeczywiście jej potrzebowały. Widać, że są znacznie od nas mądrzejsi.
Zresztą cały twój powyższy komentarz jest robieniem sobie kpin z rzeczywistości.
Gdy Tusk tworzył swój rząd mieliśmy blisko 20 lat zaległości i pompowania pieniędzy, a było wiadomo, że wydanie decyzji przez panią komisarz jest kwestią kilku miesięcy i zostało już naprawdę bardzo mało czasu, żeby zrobić cokolwiek. Nasz rząd wychodził z siebie, żeby uratować stocznie - prosił o więcej czasu, szukał chętnego do kupna stoczni, prowadził negocjacje. Od początku szanse na to, że cokolwiek się uda, były znikome. Tusk nie jest sprawcą sytuacji w jakiej znalazły się stocznie - odziedziczył ją po Kaczyńskim.
Tylko, że Kaczyński to twój idol i jak się zdaje do niego żalu o rozwalenie naszych stoczni mieć nie będziesz.
Odchodząc od sensowności utrzymywania nierentownych zakładów (stocznie mogłyby być rentowne, ale nikt im nawet nie chce dać szansy), mierzi mnie nierówne traktowanie poszczególnych krajów w Unii Europejskiej.
A ten brak szans jest współwiną polityków - z Kaczyńskimi włącznie - którzy nie chcieli stoczni sprywatyzować oraz związków zawodowych, które domagały się gwarancji zatrudnienia. Po za tym to raczej my traktowaliśmy nasze zakłady w sposób szczególny w stosunku do innych.
Niemcy w majestacie podpisanych traktatów regularnie dofinansowują swoje stocznie, Sarkozy ładuje kilka miliardów euro w przemysł samochodowy (choć obowiązują go te same przepisy co nasze stocznie), więc z jakiej racji my mamy pod dyktando Unii cokolwiek likwidować?
Pomoc niemiecka nie jest bezzwrotna - w przeciwieństwie do naszej. A Sarkozy jest mocno krytykowany za swoją.
A dlaczego my mamy likwidować? Chociażby dlatego, żeby oszczędzać nasze pieniądze. Tylko ty tutaj twierdzisz, że jesteśmy bardzo bogatym krajem, który może finansować nie tylko produkcję, działalność, ale i straty dowolnej gałęzi przemysłu. Jak już napisałem - z marnowania pieniędzy robisz niemal sztukę.
Mam pomysł. Chce sobie kupić komórkę i jeden serial z Japonii.
Podeślij mi dwa tysiące, ciebie nie obchodzi co się stanie z twoimi pieniędzmi, a ja je sobie z przyjemnością wydam.
PS: Koledzy kapitaliści, dzisiaj w Informacjach na Polsacie oglądałem materiał o problemach finansowych Straży Pożarnej. W wyniku cięć budżet niektórych jednostek zmniejszył się o połowę, brakuje pieniędzy na wynagrodzenia, całkowicie wstrzymano zakup sprzętu. Macie jakiś pomysł na rozwiązanie tego problemu? Prywatyzacja, a może całkowicie zlikwidujmy nierentowną Straż Pożarną?
Ciężko jest pewne rzeczy zrozumieć, wiem... Zwłaszcza jak się ma klapki na oczach.
Firma, która miałaby szanse jako prywatna, a jako państwowa jest pijawką, to zupełnie coś innego od instytucji dbającej o bezpieczeństwo ludności. Niestety, ciężkie czasy się zdarzają i trzeba zaciskać pasa.