Zacznijmy od tego, że to nie ja mam problem tylko wy - kolejnego wroga.
WTF? Jakiego wroga? Może Castor (?) ma takiego wroga, ale w tej chwili wrzucasz do jednej beczki wszystkich, którzy mają inne zdanie, niż Ty, i którzy po prostu nie popierają agitacji politycznych w kościele.
I naprawdę bawi mnie Twoja próba (która nie do końca wyszła) zdyskredytowania tego, co piszemy, poprzez pytanie o "aktywność życia w kościele", podczas gdy sam jakiś czas temu pisałeś, że do kościoła raczej nie chodzisz; czyli co, w tej chwili idąc tym tokiem rozumowania powinienem Ci teraz powiedzieć, że gówno masz do gadania na temat tego, co się dzieje w Kościele, bo nie uczestniczysz w jego życiu?
Ja się mogę ewentualnie zastanowić, dlaczego Kościół popiera właśnie tą opcję polityczną.
Widzisz, i w tym tkwi problem. To nie
Kościół popiera daną opcję polityczną, lecz dany
ksiądz/biskup. Przez te 8 lat bycia ministrantem miałem dobre układy z księżmi i często gadaliśmy na różne tematy. Wśród księży byli zwolennicy różnych prawicowych opcji politycznych (od LPR, przez PiS, po PO); byli zarówno tacy, którzy uwielbiali Radio Maryja, jak i tacy, którzy uważali, że to radio robi więcej szkód, niż pożytku. Byli tacy, którzy mieli skrajnie konserwatywne poglądy (był i taki, który w ogóle nie uznawał telewizji, a jak widział, że ludzie stoją w przedsionku kościoła to wyzywał ich od szatanów), jak i tacy, którzy mieli poglądy bardziej liberalne. Każdy z tych księży miał swoją opinię, nie było żadnego
zdania Kościoła na ten temat. Gdyby teraz któryś z nich zaczął wygłaszać
swoją opinię na ambonie, potem jeden z drugim wierny mówiłby, że to "zdanie Kościoła", co jest wierutną bzdurą i o tym cały czas mówię. Ambona służy do głoszenia nauk Chrystusa, służy do głoszenia prawd o życiu chrześcijańskim, własne opinie i podglądy wygłasza się poza amboną.
Swoją drogą zastanawiam się, ilu z was byłoby równie oburzonych, gdyby księża zachęcali do głosowania na Donalda.
Swoją drogą zastanawiam się, czy byłbyś równie za wolnością słowa, gdyby księża zachęcali do głosowania na Donalda.
A odpowiadając na Twoje zastanawianie się, ja byłbym równie oburzony, bo to wciąż byłaby agitacja polityczna w Kościele, czyli łączenie tego, co "cesarskie" z tym, co "Boskie". Ale oczywiście nie zaszkodziło spróbować sprowadzić dyskusję do poziomu "PiS vs PO", co nie?
Popatrz jakiego języka używacie - "Nasz Kościół zawsze był zaściankowy, tradycyjny, bezmózgi", "za dużo im pozwolono." Jak to inaczej nazwać?
Uogólnianiem? Bo
ja (a cytując mój tekst zapewne zwracasz się i do mnie) czegoś takiego nie mówiłem
.