Nie wiem co ma określać w twoim poście 'molarność', tym bardziej podwójna. Podejrzewam, ze po wczorajszym komicznym ataku amnezji tym razem atakujesz z podwójną dawką nerwowego kabaretu - tym razem używając słów, których znaczenia nie rozumiesz.
Taak... Skoro nie możesz obronić stanowiska swoich idoli, to czepiasz się cudzych błędów, tak?
Owszem, niepotrzebnie wrzuciłem swoje stanowisko dotyczące wyprawy naszych parlamentarzystów dwa razy - ale nie zdarzyło ci się skomentować zawartej tam treści.
Osobiście interpretuje to jako pełną świadomość odstawianej przez nich szopki - no tylko co ty masz o nich powiedzieć... Że nie mają racji? Przecież to ci przez gardło nie przejdzie...
Jeśli chodzi o wczorajszy wpis - to znowu jak widzę forma jest dla ciebie ważniejsza od treści. O składanych przez Kaczyńskiego deklaracjach i tego co z nich wyszło, nawet nie napomknąłeś. Przyczepiłeś się do ostatniej rzeczy - i to nie z uwagi na to, co było tam napisane, ale dlatego bo napisałem z błędem.
Innymi słowy wygląda na to, że nie masz jak obronić swojego szefa i robionych przez niego przedstawień.
Jeśli chodzi o sprawę Blidy, to jest to jednak coś innego. Jest już ona w dużym stopniu wyjaśniona, wiadomo jakie były podstawy do stawiania jej zarzutów, jak miało to zostać przeprowadzone. Znane są błędy oraz z grubsza okoliczności jakie miały wtedy miejsce. Wykorzystywanie tego jest niesmaczne, owszem.
Ale jeśli takie zarzuty stawiają osoby popierające pis, to jest to jakiś koszmarny pokaz hipokryzji. Bo ona się zastrzeliła w czasie, kiedy Ziobro był ministrem sprawiedliwości i organizował propagandowe pokazówki w rodzaju "nikt przez tego pana już zamordowany nie będzie". Ale jeśli mnie pamięć nie myli, to wtedy nie miało się nic przeciwko takim działaniom... A to właśnie służby kierowane przez osoby z nadania Kaczyńskiego jej nie dopilnowały i dopuściły do takiej sytuacji. I to one ponoszą za to również pewną odpowiedzialność. Ale o tym, to się już nie mówi. To już jest niewygodne...
U Komorowskiego, nawet jeśli poruszył ten temat, była to jedna z wielu spraw o których mówił. Palikot... Nieszczęście z nim polega na tym, że w sposób bardzo chamski i wredny porusza sprawy, których nie można z całą pewnością wykluczyć... Po za tym on działa nieco w próżni, nie stał się wzorem do naśladowania przez innych członków partii, ani też jej władze nie uznały jego opinii, za reprezentujące oficjalne stanowisko. Z tego co wiem to członkowie europarlamentu z PO chcą go raczej wywalić... Kaczyński... Jest szefem swojej partii i jego stanowisko jest oficjalnym stanowiskiem tejże. Sęk w tym, że albo nie ma podstaw do wygłaszania pewnych tez - bo swoim życiem nie udowodnił że może być ich autorem - albo mówi o rzeczach, których żadną miarą nie da się udowodnić. Bez względu na to jak na to patrzeć - Kaczyński nie pełni w pisie tej roli co Palikot w po. Pełni znacznie ważniejszą. I stawianie między nimi znaku równości jest bardzo naciągane, bo Palikot nie sprawił, że platforma zrobiła z katastrofy spiritus movens swojej działalności.
Patrz ile głosów przeciez dostał. Jeśli pis jawnie nazywa swoich wyborców głupkami (tj ciemną masą), a Ci jeszcze im za to dziękują, to czego tu się spodziewac?
Dostał więcej głosów niż wynikałoby to z betonowego elektoratu pisu, co oznacza, że przekonał do siebie wyborców swoimi bajkami o przemianie.
W efekcie można się spodziewać powiększenia grona osób, które będą raczej głosować nie na inne partie, tylko przeciw niemu.