W zasadzie, to nie było ad personam tylko po prostu pęka czasem we mnie jak czytam różne tego typu dyskusje. Mam wrażenie, że kiedy rzeczy materialne stają się centralnym punktem odniesienia w kontekście marzeń, ambicji i aspiracji to kur.wa coś w człowieku umiera. Ja nie pragnę niczego bardziej niż żeby każdy człowiek był szczęśliwy, dlatego boli mnie kiedy ludzi truje się przekazem opartym na rywalizacji, na kulcie "statusu społecznego" czy pieniędzy. Ktoś może stwierdzić, że to naiwne no ale ch**, taki mam.
Zgadzam się w 100%. Ale prawda jest taka że nie da się nie "marzyć" o rzeczach materialnych, czy kasie w ogóle..nie w takim świecie. Jedyne co pozostaje to podchodzić do tego ze zdrowym rozsądkiem.
A co do Szmajdzika--kolesia podziwiam, robi to co lubi..a chyba mniej więcej o to chodzi w byciu szczęśliwym, a przy okazji zgarnia też niezłą kasę. Nic tylko pozazdrościć...bo jak napisałem wyżej..bez kasy nie da się przeżyć w tym świcie.
Ogólnie dzięki
A co do tej kasy to jeszcze nie zgarniam kokosów, ale powoli, trzymając się planu i zajawce...
bo jak napisałem wyżej..bez kasy nie da się przeżyć w tym świcie.
Niekoniecznie. Jak robisz to co lubisz i masz bliskich przy sobie to da się. Ja żyję w miasteczku 50k, gdzie wiele znajomych osób ma "ambicje" i się porozjeżdżało na UJoty, AGHy, Lubliny i w ogóle. Jeden czy dwóch znajomych to mnie prawie w twarz wyśmiało, że ja sobie siedzę w domu i "prawdziwego życia nie zaznaję" (ok
). Nie mów, że się nie cieszysz, że chodzisz na treningi ze znajomymi od paru lat ; )
Ok nie będę już cytował Kerta bo wyjdzie za duży post. Ale ogólnie z tego co widzę to ludzie mają jakąś pogoń za ambicjami (studia, wykształcenie głównie). Tylko dlaczego jak później przychodzi do spotkania to słychać narzekanie jak ciężko i w ogóle, ale jakieee imprezy byłyyyy... Takich ludzi co idą w prawdziwie obranym kierunku jest garstka. A tylko tacy naprawdę coś zyskują. Na roku mam dwóch znajomych z pomysłem: jeden został ostatnio prezesem dużego stowarzyszenia - jest w samorządzie i zawsze wszystko organizował. Drugi, który uczęszczał na seminaria finansowo-biznesowe, w grudniu zarejestrował firmę. Działalność tożsama z rodzicami, ale już na jego imię.
Nie przeczę, że niektóre marzenia czy plany ciężko spełnić (Kert podziel się! Bo może się okazać, że nie jest to takie trudne...) ale kto od razu zostaje prezesem Microsoftu? Zresztą mniejsza z milionerami. Jak ktoś chce piec bułki - niech to robi. Też są tacy potrzebni. Niech walnie sobie małą piekarnię na rogu. (Jeżeli będzie to robić z pasją to niech wie, że osobiście będę przyjeżdżać po jego bułki
) A kto wie, może kiedyś będzie dostarczać dla połowy miasta. Taki przykład, wiecie o co mi chodzi?
Mam nawet z życia wzięty: zgadałem się online`owo niedawno z pewną dziewczyną co robi cosplaye. Prawdopodobnie najlepsze w Polsce. Ma nawet parę fotek na kotaku czy pisamch zagranicznych. Pamiętacie Lightning z koncertu Final Fantasy w Krakowie? Tak, to ona. Nie robi na tym kupy kasy, ale szyje, projektuje i sprzedaje sama. Dzisiaj miała wpis na facebooku następującej treści:
Pewna osoba z USA, ktorej prace juz od jakiegos czasu podziwiam i nalezy do http://www.facebook.com/apotheosis.agency napisala do mnie czy mam w planach przyjechac do Stanow poniewaz z checia by mnie poznala i porobial zdjecia mojej Novie... a Apotheosis Agency to jest firma w ktorej obecnie marze pracowac.... dlatego w tej chwili nie ogarniam co sie dzieje XDDDDD
Już nie mówiąc, że ugadywaliśmy się już wstępnie na pewną współpracę
EDIT.
Dobra cofam, bo to było ch**owe.
Napisz jeszcze raz bo się tam z
siekierą ukrytym ostrzem do ciebie przejadę
PS. Co do powyższej, ciekawej dyskusji, to wszystko ok, ale niektóre marzenia wiążą się bezpośrednio ze sporymi sumami (np. moje, którego i tak nigdy nie spełnię, bo nawet jeśli miał tak duże pieniądze, to nie jestem pewny czy udałoby mi się za nie osiągnąć to o czym od zawsze marzyłem). Ogólnie Tarniak ma godne podziwu podejście do życia. Jeśli żyje zgodnie z tym co napisał, to szacun, bo to trudne w tym kraju (ogólnie trudne w tych czasach).
wiesz boban, to zależy od marzeń. do niektórych można dojść ciężką pracą, do innych potrzeba dużych kwot. są też takie, które wymagają tylko odrobiny wysiłku, czy po prostu przestawienia swojego myślenia na osobne tory, albo czasu. sam mam jedno, aktywnie dążę do jego realizacji. jestem zdeterminowany do tego stopnia, że mimo iż mam opcję zmiany roboty, z perspektywą na naprawdę dobre siano (po dwóch latach pracy porządna polska prezesowska pensja), to tego nie robię, bo obecne zajęcie przybliża mnie do osiągnięcia założonego celu. przy czym, nie mówię, obecny stan konta całkowicie mnie zadowala i jakbym miał przysłowiowy nóż na gardle, to bym się pewnie długo nie zastanawiał i zmienił szybko nastawienie. dlatego też staram się zrozumieć szmajdzika i jego filmowanie wesel, ale jednocześnie mam wrażenie, że chcąc osiągnąć coś więcej (w sensie artystycznym, nie materialnym) powinien zrobić switch na produkcje bardziej ambitne.
może się mylę, bo po prostu nie znam jego marzeń. możliwe, że pizganie gniotów za duże siano pozwoli mu się samorealizować. w każdym razie nic mi do tego, niech każdy podąża swoją ścieżką tak długo, jak tylko jest w zgodzie z sobą i wszystkimi dookoła
Po pierwsze gratuluję! Obranej ścieżki dążenia do marzenia, mimo jakichś tam większych pieniędzy. Pasja się zawsze spłaci sama
Co do drugiej części. Hmm musiałbym ci mój plan wyłożyć, ale opiszę pokrótce. Ta cena jaką widać w ogłoszeniach jest naprawdę chwilowa. Niedawno uzupełniłem sprzęt i po prostu chce się z nim pokazać. Porządne filmy z wesela zaczynają się od 2k - to tak na początek - cel na koniec obecnego roku
Co potem? hmm powiem tylko, że nie mam zamiaru się na tym zatrzymać.
Poza tym ja nie filmuję tylko wesel. Reklamówki, reportaże, teledyski (a poza zarobkowo i z zajawki - fabuły oczywiście). W lutym/marcu zdradzę, że będę realizować 2 z wymienionych
switch na produkcje bardziej ambitne
On już po prostu nastąpił