Definitywnie WARTO. Mam 14 godzin na liczniku (szkoła -.-), ale naprawdę, ciężko się oderwać.
Spoilery najmniejszą czcionką.
Cóż można rzec, najładniejszy Final. Wielkie lokacje (chociaż czasem tekstury odrobinę rażą, ale czego można się spodziewać, kiedy jest, uwaga, obracanie kamerą?), świetna animacja, piękne postacie... Że nie wspomnę o tym vagrantowym, lekko średniowiecznym, cudownym klimacie.
No i wstawki, bardzo ważne. Postacie zachowują się prawie jak prawdziwi ludzie trzeba przyznać, nieźle wyreżyserowane, nie ma ich tyle co w FFX, dla mnie to zdecydowany plus.. A dubbing to już prawdziwe mistrzostwo, podobnie jak postacie.
Ashe: głos idealny dla dumnej, wiedzącej czego chce księżniczki, która ponad wszystko ceni honor. Postać? Spodziewałam się drugiej Yuny, póki co jest wiele lepiej. Nie jest bezwolną marionetką sterowaną przez jakieś wyznanie, tylko jak trzeba to bierze sprawy w swoje ręce.
przyznaję, czasem zachowuje sie troche serialowo "How dare you, after what you've done! <plask>" ale potrafi powiedzieć to co myśli i nie daje sobą rządzić.Balthier: cyniczny, elokwentny pirat. Jakbym leciała na nieistniejących facetów, stwierdziłabym, że jest seksowny.
Fran: trochę zbyt nosowy, ale pasuje do niej jako półgołej Viery.
Vaan: tu miałam duuuuuże obawy, jak zobaczyłam go na screenach to od razu nastąpiło skojarzenie z Tidusem i jego głosem rozpieszczonego amerykańskiego nastolatka, aczkolwiek miło się rozczarowałam. Nawet nie zachowuje sie BARDZO dziecinnie, i spodobała mi się
scena z kwiatami i bratem, aczkolwiek zdziwiło mnie z lekka tak szybkie zaufanie Baschowi.Basch: zarośnięty, z rozwianym włosem i szramą na twarzy. Typowy rycerz, głos niezły, bez większych ochów ale też bez obiekcji. Na tle takich barwnych osób jak reszta drużyny jest niestety trochę... nudny. Chociaż istotny.
Penelo: tutaj kolejne miłe zaskoczenie, wprawdzie na razie nie ma jakiejś wielkiej roli w fabule, i nie wygląda na kogoś kto będzie miał, jednakże nie jest rażącą idiotką, czyli wielki plus. Bałam się kolejnej Rikku z FFX-2, ale zarówno pod względem głosu, jak i zachowania (żadnego naśladowania kury przy mówieniu, ani Yunie Yunie) srogo się myliłam.
W kwestii rozgrywki, nowy system mi osobiście BARDZO przypadł do gustu, jak mam ochotę, to omijam potwory, jak nie to nie. Gambity.. hm, no cóż, bywają przydatne, ale na razie nikt ode mnie jakiegoś wielkiego ich użycia nie wymagał, najczęściej mam po prostu u każdego ustawione atak na cel lidera i cure gdy hp komuś spadnie poniżej 70%.
Licences- średni pomysł. Skojarzenia z sphere gridem jak najbardziej na miejscu, tylko tu niestety zniknął jakikolwiek podział na maga, złodzieja, wojownika itd, wszyscy mają podobne możliwości. No i dziwne że można znać Cura nie znając nawet Cure. >.>
Fabuła: hmm.. z fabułą jest średnio trzeba przyznać, ale muszę przyznać, że w ogóle mi to nie przeszkadza
Tj, jasne, można iść z nią do przodu na upartego, tylko po co, skoro poboczne questy chociażby są takie przyjemne? Przez to robi się trochę rozlazła, nie jest to niestety gra dla miłośników fabuły z FFX (boss-scenka-boss-scenka) no i jest raczej standardowa,
księżniczka próbująca odzyskać królestwo przy pomocy teoretycznie niegodnych ludzi, ale tak naprawdę wspaniałych przyjaciół XD Innymi słowy, patent stary, jednak wciągający.
Muzyka: tu krótko, kawałki są poprawne, nawet bardzo ładne, ale nie zapamiętałam żadnego.
Czy warto? IMO, warto. Gra musiałaby mnie potem baaaaardzo zawieść żebym zmieniła zdanie.