To cienko, że wydawcy posuwają się do takich tanich numerów.
Tani numer, ale skuteczny, prawda? Najlepiej zabronić wszystkiego, bo prawo autorskie znają nieliczni.
Ciemny lud to kupi, że tak powiem.
Mi osobiście nie podchodzi możliwość robienia kopii zapasowych. Ludzie ściągają filmy przed premierą, nagrywają i oglądają. Po oficjalnej premierze kupują oryginał i są w porządku? Lenis lex, sed lex.
Mi nie przeszkadza (bo jak ktoś chce obejrzeć film przed premierą w marnej jakości, to niech sam sobie krzywdę robi, ja jestem na to już zbyt leniwy i wolę iśc do kina / kupić DVD), ale tak jak to opisujesz, to jest naciągane. Kwestia moralności danego osobnika w sumie...
Do tego przegrywania na formaty, które obsługuje PSP czy iPod, to nie jestem przekonany. Są filmy sprzedawane na UMD i to właśnie je należy kupić, by móc obejrzeć na konsolce Sony. Co z tego, że takich produkcji jest mało, skoro trzeba oryginalny film w jakiś sposób zmodyfikować, co już chyba nie jest legalne.
Dozwolony użytek IMHO. Mogę zrzucić CD do mp3, bo mam mp3playera, a nie discmana - nieważne, czy płyta ma zabezpieczenie przed kopiowaniem, obejście takiego zabezpieczenia to pikuś - swoją drogą właśnie dlatego te zabezpieczenia najbardziej wkurzają właśnie uczciwego kupującego, pirat to będzie miał w dupie i tak.
Co do filmu - nadal posiadam oryginał, nie rozdaję go (no, mogę dać mamie, dziewczynie czy koledze z pracy, niech sobie posłuchają też) ani nie sprzedaję kopii, a że na UMD go nie kupię, bo nikt go w takim formacie nie wydał, to mam nie oglądać czegoś, co kupiłem? Przecież nie istnieje prawo zabraniające mi w pociągu oglądania posiadanego filmu.
iPod Video nawet UMD nie ma, to jak oglądać na nim filmy?
I to nie jest modyfikacja, bo samego utworu przecież nie modyfikujesz, tylko zmieniasz jego postać z DVD na plik na kompie. Dozwolony użytek jak w mordę strzelił, zresztą w ustawie jest to opisane w Art. 23.1:
"Nie wymaga zezwolenia twórcy przejściowe lub incydentalne zwielokrotnianie utworów, niemające samodzielnego znaczenia gospodarczego, a stanowiące integralną i podstawową część procesu technologicznego oraz mające na celu wyłącznie umożliwienie:
(...)
2) zgodnego z prawem korzystania z utworu."
Niby po co ktoś ma skanować banknoty? Co to za frajda? Zatem wg prawa jedynym tego celem jest fałszerstwo.
A nie przypadkiem (z głowy mówię teraz) dopiero wprowadzanie fałszywek do obiegu jest przestępstwem? Skanować możesz sobie zdaje się do woli.
Ze zdjęciem legitymacji - po co naklejać nowe? Jedynie by oszukać rząd na grube miliony.
Absurd z tymi milionami, ale idea słuszna, bo legitymacja bez pieczątki wystawcy to jedynie papierek bez wartości. I bez podbitej legitymacji wcale nic ci się w komunikacji miejskiej (przynajmniej w olsztyńskiej, ale sądzę, że większość ma taki zapis) nie należy, tak samo na kolei czy w kinie.
Tak samo po co użytkownikowi kod gry, jedynie po to by sprzedać go konkurencji, zrobić konkurencyjną grę czy jakiś inny absurd.
A to już kompletnie inna sprawa, inne ustawy, inne prawo. To nie fałszerstwo jak dwa wyżej, tylko prawo autorskie. I ono dokładnie takie jest, że nie ma siły i nic nie możesz bez zgody twórcy z programem zrobić. Czasem masz taką zgodę, vide większość linuksowych programów, ale wcale nie musisz.