Dziewczyna z sąsiedztwa (Jack Ketchum)
Zachęcony i zaciekawiony licznymi opiniami o książce, sięgnąłem w końcu po to dzieło Ketchuma. Nie wiedziałem czego się spodziewać dokładnie, nie wiedziałem również, że to powieść na faktach.
Jak to się mówi - łyknąłem ją w jeden dzień. A właściwie w pół dnia. Wciąga od samego początku, język autora jest przystępny, przesadnie nieskomplikowany, ale też nie prostacki. Ketchum idealnie buduje nastrój, wprowadza w środowisko dzieci, znajomych z podwórka oraz ich rodziców. W trakcie czytania dokładnie czujemy się jak mały, 12-letni chłopiec, wracamy do swoich lat dzieciństwa, a przez to odkrywamy również może już zapomnianą część siebie sprzed lat.
Sielanka wakacyjna, która przeradza się w horror. Moment kulminacyjny, na który jesteśmy powoli przygotowywani. Po wszystkich opiniach typu - ohyda, makabra, wstręt, pozwolę sobie stwierdzić, że na pierwszy plan jednak wysuwa się chyba aspekt mentalny wydarzeń, dopiero za nim - oczywiście równie straszny - aspekt fizyczny. Przerażające jest to, do czego są zdolni młodzi ludzie/dzieci za przyzwoleniem dorosłych/rodziców. Jak ważna jest kwestia wychowania oraz przekazywanych wartości, jak nasze zachowanie bądź jego brak odbije się na naszym życiu w przyszłości. Ketchum pokazuje, do czego zdolny jest człowiek, nie ważne czy starszy, czy młodszy, a poprzez dokładny opis wydarzeń, aż czuć gęsty klimat, duchotę, pot, kurz, jednoczesną satysfakcję bohaterów i wahania moralne co do podejmowanych decyzji.
Na szczęście ominąłem w połowie wstęp Stephena Kinga, kiedy zorientowałem się, że streszcza on książkę i wrzuca spoilery. Wróciłem do wstępu po skończeniu całej powieści i to była dobra decyzja. Więc jeżeli zaczynacie dopiero czytać, to polecam wstęp Kinga przeczytać na końcu.
Oczywiście jak się dowiedziałem, że sytuacja opisywana w książce była oparta na faktach, to dodatkowo wskazówka z napisem "zaszokowanie" powędrowała oczko wyżej. Bez wątpienia mocna książka, która pozostawia po części ulgę, że my tacy nie byliśmy za młodu. Chyba...
W kolejce czekają już kolejne książki Pana Ketchuma.
Jestem gotowy.
Okładka:
Submarino (Jonas T. Bengtsson)
W genialny i złożony sposób przedstawione postacie, ich rys psychologiczny, charakter, który został ukształtowany przez ciężką oraz patologiczną sytuację. Uzależnienie, które powoli niszczy życie, świadomość złego, jednocześnie próba zapewnienia szczęścia i wykrzesania z siebie resztek dobroci. Przemoc, seks, nałóg oraz beznadziejność życia, która staje się szarą codziennością w pułapce narkotyków. Przerażająca rzeczywistość, która może, i co najgorsze - pewnie ma, miejsce za rogiem.
Początkowo ciężko się przyzwyczaić do stylu autora, który używa pojedynczych i krótkich zdań. Wystarczy jednak kilkadziesiąt stron, by wsiąknąć na całego i nie zważając na nic podążać z zaciekawieniem do końca powieści.
Okładka: