Z jednej strony, to spokój z nauką, brak konkretnych obowiązków, ale z drugiej maksymalna nuda. Przez 10 tygodnie będę wstawał o 5 rano, grał kilka godzin, może jakaś wyprawa w plener. To tyle. Poza tym siedzenie przed monitorem jak debil.
Właściwie to mógłbym wyjechać do Hiszpanii, ale nuda byłaby taka sama (nawet większa), do tego musiałbym zbierać awokado i unikać jaszczurek. Jedyny plus to szlifowanie francuskiego i poznawanie hiszpańskiego. Pewnie i tak zostanę w domu, a matka na siłę będzie namawiała mnie na jakąś kolonię, na którą i tak nie pojadę. Cul-de-sac.
Co do tematu, to nic nie wymyślę. Najwyżej - przeszedłem Terminator 2: Judgement Day z MegaDrive.