Kiedy pojawiły się pierwsze napisy, myślałem, że to już faktycznie koniec i że cały ten szum z zakończeniem dotyczył "walki" z Arhuman, gdzie wszystko oglądaliśmy z jego perspektywy (swoją drogą, ciekawy motyw). No więc napisy minęły, ja wyszedłem z Eliką na zewnątrz i myślałem, że będzie jeszcze cut-scenka z happy endem, gdzie to nagle albo Elika się obudzi, albo coś ją uzdrowi i wszyscy będą żyć długo, szczęśliwe i kiczowato...
A tu nie... Najpierw wizja, potem gra pokazuje mi cztery drzewa i wówczas pierwsza moja reakcja na to była (dosłownie, aż powiedziałem to na głos) "Czy gra oczekuje ode mnie żebym teraz, po tym wszystkim...
ściął te drzewa?!". I faktycznie tego gra ode mnie oczekiwała...
I chociaż muszę pogratulować twórcom za to, że udało się im zrobić naprawdę fajne i ciekawe zakończenie, pozbawione kiczu i happy endu, to jednak nie mogę odrzucić wrażenia, że ja, jako gracz, zostałem, delikatnie mówiąc, wyruchany
W chwili, gdy pojawiły się już prawdziwe napisy końcowe czułem się jak za czasów Mario Bros, gdzie po pokonaniu [w końcu!] wielkiego złego zionącego ogniem dinozaura przechodziłem do następnej komnaty, a tam mały grzyb w pieluszce oznajmia mi, że księżniczka jest w innym zamku.
Wszystko, o co przez te kilkanaście godzin walczyłem, przepadło, a moje czyny zostały w jednej chwili anulowane...
Szczególnie miałem to poczucie niespełnienia, ponieważ w ogóle nie czułem mięty między Księciem a Eliką; przez te wszystkie dogryzki, teksty, głupie (i nierzadko złośliwe) żarty bardziej przypominali mi brata i siostrę. Nie mówiąc już o tym, że nierzadko miałem dość Eliki (szczególnie podczas walk, kiedy albo było dla niej "za daleko" by doskoczyć [mówi to dziewczyna, która potrafi
latać i
teleportować się ], albo ratując mi życie przywracała jednocześnie przeciwnikowi połowę paska energii...), więc aż tak bardzo nie zależało mi na tym, by przywrócić jej życie.
Jednakże, nie wiem, czy był to zabieg celowy, czy też przypadek, ale gdy miałem podbiec do pierwszego drzewa, to pierwsze co zrobiłem to wszedłem na podest i skoczyłem na drugi podest z drzewem, a kiedy widziałem, że nie doskoczę, wcisnąłem klawisz [E], by zrobić double jumpa... który, z oczywistych powodów nie wyszedł. W tym momencie naprawdę zabrakło mi Eliki.