Jakiś czas temu do mojej kolekcji sprzętu komputerowego wpadł intrygujący Ragnok ErgoStrike7 – urządzenie, które można skategoryzować jako pionowa myszka dla graczy, dedykowana grom FPS. Niemniej patrząc na nią oraz mając świadomość tego jak działa, mam pewne opory z uznaniem tej kategorii, jako odpowiedniej. Szczególnie że w jej przypadku standardowe rozróżnienie na prawy i lewy przycisk nie ma zastosowania, o czym przekonasz się przeglądając nagrania i zdjęcia.
No dobrze, ale jak się w ogóle z tego korzysta? Czy ten wspominany w materiałach marketingowych system odrzutu jest faktycznie coś wart, czy może raczej mamy do czynienia z marketingową papką? Co da się tym gryzoniem(?) robić i czy wszyscy gracze będą z niego zadowoleni? Na te oraz inne pytania znajdziesz odpowiedzi w niniejszym tekście.
Specyfikacja techniczna
Recenzja sprzętu nie może być kompletna bez podania parametrów widocznych na papierze, szczególnie że cyferki są istotnym aspektem podczas dokonywania wyborów zakupowych. Czy to dobrze, czy niekoniecznie – kwestia na pełnoprawną debatę, a może nawet i serię tekstów, ale dzisiaj nie o tym. Co więc oferuje (przynajmniej w teorii) Ragnok ErgoStrike7?
- Marka: Ragnok
- Model: ErgoStrike7
- Sensor: PixArt PAW 3335 Optical Sensor
- Trigger: Micro Switch
- Rodzaj: Wertykalna (pionowa)
- Typ: tylko dla praworęcznych
- DPI: do 26000
- Polling rate: 1000 Hz
- Łączność: przewodowe, bezprzewodowe (BT 5.1 lub 2.4 GHz)
- Liczba przycisków: 7 (5 programowalnych)
- Bateria: Li-ion 1000 mAh
- Kompatybilność: PC i konsole (wymaga adaptera)
- Waga: 180 g
- Wymiary: 11,3 x 12,2 x 7,8 cm
- Materiały: Metalowy spust, guma
- Dedykowana aplikacja: Tak
- Inne: system „Recoil”, spust zamiast LPM, przycisk rapid fire
- Dostępne wersje kolorystyczne: Czarna, biała
- Cena (w momencie pisania recenzji): 455 złotych
Co znajdziemy w opakowaniu?
Po odsłonięciu wieczka naszym oczom ukaże się Ragnok ErgoStrike7 w całej swojej okazałości – choć niestety bez dodatkowych zabezpieczeń w postaci folii czy czegokolwiek innego. Poza nim znajdziemy również wewnątrz odbiornik, kabel USB-A (M) do USB-C (M), adapter USB-A (F) do USB-C (F) i zapasowe ślizgacze na stopkę.
Ach, jest jeszcze papierologia, która objawia nam się w formie instrukcji, choć nie jestem pewien czy kogokolwiek ten fakt obchodzi. Innymi słowy otrzymujemy całkiem bogaty zestaw, który można od razu podłączyć do komputera. Ragnok jest bowiem sprzętem typu plug & play, czyli nie wymaga dodatkowych programów ani sterowników do działania.
Materiał i jakość wykonania
Choć producent mówi o metalu i gumie, tak sam zdecydowanie pod palcami czuję również tworzywo sztuczne – wysokiej jakości, ale wciąż nijak nie dające się pomylić z gumą. Być może jestem jednak po prostu słaby w zmysł dotyku i mój umysł szuka czegoś do przyczepienia się na siłę. Metalowy zapewne jest jedynie trigger (bardzo dziwne jest pisanie tego w kontekście myszki) – „zapewne”, ponieważ niestety nie czuję tego charakterystycznego chłodu w żadnym innym miejscu.
Niemniej całość jest ze sobą solidnie spasowana i nic nie trzeszczy, nie piszczy, ani nie krzyczy po zaaplikowaniu pokaźnej dawki siły. O ile więc nie mamy w zwyczaju rzucać sprzętem po przegranej rundzie lub każdym zgonie w grze, tak raczej nie martwiłbym się o uszkodzenie Ragnoka. Jedyne co mi przeszkadza, to przycisk DPI umieszczony na spodzie urządzenia.
Napiszę wprost – tego typu rozwiązanie jest dla mnie nie do przyjęcia w żadnej myszce i jest moim osobistym dealbreakerem. Większe szanse są na to, że kupię gryzonia bez dedykowanego przycisku do zmiany DPI, niż takiego, który ma go umiejscowionego tuż obok sensora. Jeśli jednak Tobie to nie przeszkadza, to możesz cały ten akapit usunąć ze swojej pamięci.
Testy, testy i jeszcze raz testy
Przez wzgląd na fakt, że mamy do czynienia z myszką, pozwoliłem sobie przeprowadzić dwa rodzaje testów dedykowanych tego typu sprzętom. Sprawdziłem polling rate w praktyce, a także możliwe do uzyskania CPS (clicks-per-second), na trzy różne sposoby. Jak wyszło?
Najwyższy wynik jaki udało mi się osiągnąć na tym sprzęcie jest wyższy od tego widocznego powyżej i wynosił 840 Hz. Istotna jest tutaj jednak średnia, utrzymująca się na poziomie około 600 Hz, czyli na całkiem solidnej wartości, która pozwala na bezproblemowe granie w kompetetywne shootery – czyli dokładnie na to, do czego Ragnok ErgoStrike7 został stworzony. Nie czarujmy się, gdyby ten sprzęt poległ na tym polu, to byłaby to totalna kompromitacja.
Jeśli chodzi o test CPS, czyli ile kliknięć możemy „nabić” w ciągu sekundy, to pozwoliłem sobie na wykonanie go na trzy różne sposoby - wszystkie jednak wykorzystujące test trwający przez 5-sekund. Pierwszy pokazuje wynik uzyskany tylko podczas klikania triggera, czyli odpowiednika lewego przycisku myszy w standardowych konstrukcjach. Mój obecny wynik kliknięć w ciągu sekundy waha się między 6,3 a 7,2 – i korzystanie z Ragnoka tego specjalnie nie zmieniło.
Drugi test zakładał wciskanie jedynie przycisku „rapid fire”, który działa tak, jakbyśmy wcisnęli LPM dwukrotnie. Ostatni natomiast jest kompletnie bezużyteczny pod kątem racjonalnych wyników, ale uznałem go za dobrą zabawę (no co? Też muszę czerpać jakąś przyjemność z tych testów!). Czyli ile CPS jestem w stanie wygenerować, mashując jak szalony trigger oraz „rapid fire” jednocześnie.
No dobrze, a o co chodzi z tym „odrzutem”?
Urządzenie zostało wyposażone w system Recoil (z ang. odrzut, stosowany głównie w kontekście broni palnej), który ma uświetnić nasze wrażenia z rozgrywki. Jeśli spodziewasz się, że faktycznie szarpnie twoją rękę niczym pistolet skałkowy, do którego wsadzono za dużo prochu, to obawiam się, że muszę cię rozczarować. Niemniej wciąż jest do całkiem odczuwalne, a ruchomy zamek tylko dodaje uroku.
No dobra, nazywanie tego zamkiem jest sporym nadużyciem, bo to mały prostopadłościan na bazie kwadratu, na którym zasymulowano obecność szczerbinki. Niemniej wciąż jest to jakaś wizualna i ruchoma atrakcja, obok której nie da się przejść obojętnie. Żaden z tego cuda gamechanger, bardziej rozpatrywałbym go w kategoriach ciekawego dodatku, który co prawda nie sprawi nagle, że wszystko ożyje oraz będzie niesamowicie odczuwalne, niemniej pozostanie wartością dodaną do immersji.
Na myszce możemy ustawić czy ma to być włączone i z jaką intensywnością ten mechanizm powinien działać – dostępne opcje to: OFF, 1X oraz 2X. Teraz pewnie zaskoczę zarówno ciebie, jak i sporą część Czytelników, ale przez lwią część czasu działałem na ustawieniu OFF, włączając recoil jedynie podczas sesji z grami FPS. Tam faktycznie system ten pozwala wycisnąć nieco lepiej z naszego ulubionego tytułu, poprzez wzbogacenie doświadczenia gracza.
Niemniej przy okazji jakiegokolwiek innego tytułu może być albo kompletnie nic nie wnoszącym dodatkiem, albo wręcz irytować. Szybki przykład – grając z GoDlike w Killing Floor 3 , myszka ta faktycznie podbijała pozytywne wrażenia, symulując wystrzał broni. Jednak podczas gry solo w Orcs Must Die! Deathtrap nie czułem tego tak bardzo, wcielając się w bohatera korzystającego z broni dystansowej. Natomiast grając postaciami, które korzystają z broni do walki wręcz Ragnarokowy system Recoil był wręcz (che, che) irytujący.
Ach i nie wolno mi zapomnieć o tym, że mechanizm jest całkiem głośny, więc sprawdzi się jedynie wtedy, gdy korzystasz ze słuchawek. Grając na głośnikach dźwięk z gry będzie stale przerywany przez mechaniczne klak-klak-klak. Co prawda przez pierwsze kilka minut może to nie być irytujące, ale przy dłuższej sesji potrafi znacząco wpłynąć na komfort rozgrywki.
Da się na tym pracować?
Krótka odpowiedź: tak. Dłuższa: tak i to nawet komfortowo, ale będzie wymagało przyzwyczajenia się do niecodziennego projektu sprzętu. Po 3 tygodniach jestem w stanie z tego gryz(b)ronia korzystać do wszystkiego, włącznie z edycją dźwięku czy materiałów wideo, ale początkowo nie potrafiłem sobie tego nawet wyobrazić. Czy jest lepiej? Nie, ale również nie jest gorzej – jest po prostu inaczej.
Słów kilka na temat baterii
To jest z kolei jeden z moich ulubionych elementów całego urządzenia – Ragnok ErgoStrike7 podczas trwających przez 3 tygodnie testów był przeze mnie ładowany TYLKO dwa razy. Nie wyłączałem sprzętu po tym jak skończyłem korzystać z komputera, sam przełączał się w tryb hibernacji, oszczędzając baterię. Niemniej zaznaczę jedną rzecz, na wypadek gdyby nie wybrzmiała wystarczająco do tej pory – przez większość czasu system Recoil był WYŁĄCZONY.
Gdybym stwierdził, że chcę z niego korzystać cały czas, liczba ładowań znacząco by się zwiększyła. Na stronie producenta znalazłem informację, że czas pracy na baterii wynosi 70 godzin z wyłączonym systemem Recoil oraz do 10 godzin z włączonym + RGB. Idąc bardzo prostą matematyką, gdybym non stop korzystał ze wszelkich funkcji ErgoStrike7, urządzenie to mogłoby być ładowane blisko 14 razy w ciągu 3 tygodni – czyli średnio raz na 1,5 dnia.
Wszystko pięknie, ale jak się na tym gra?!
Zgrozo, jakiż ty niecierpliwy... dobrze, dobrze, już napiszę. Jak wspomniałem we wcześniejszej części tekstu (bo oczywiście znasz jego treść i nie było scrollowania do tego momentu), dużo zależy od gry, w którą grałem. Poza najnowszą odsłoną Killing Floor, sprawdziłem również to, jak ten gryzoń sprawuje się w innych "typowych" FPSach. Odpaliłem więc kilka części Call of Duty, skorzystałem z obecności Battlefielda na moim dysku, a nawet pokusiłem się o odpalenie Valoranta i CS-ka.
No i muszę napisać wprost, że odczucia z tych gier faktycznie są inne, nieco lepsze, niż gdy korzystałem ze standardowej myszki czy kontrolera. System Recoil stanowi bardzo fajny dodatek i nie przeszkadza nawet fakt, że nie jest on zsynchronizowany z bronią, którą aktualnie dzierżymy. Czar i urok znika co prawda gdy postanowimy atakować bronią do walki wręcz, ale ogólne odczucia pozostają pozytywne. Gorzej, jeśli wybierzemy innego typu produkcję.
Poza wspomnianym już Orcs Must Die!, zagrałem również w kilka gier, które do gatunku FPS nie należą - między innymi Hotel Galactic , SOMA , After Inc. Revival , czy Mount & Blade 2: Bannerlord . Rezultat był taki, że mechanizm Recoil, będący największą zaletą w shooterach, okazał się największą wadą tej myszki. Odczuwalne stukanie, pomimo braku broni na ekranie, przyprawiało w pewnej chwili o irytację tak dużą, że korzystanie z systemu stało się nie do wytrzymania. Jednocześnie jednak po wyłączeniu systemu Recoil, ten problem znikał i grało się przyjemnie.
Inaczej, ale wciąż przyjemnie.
Jeszcze krótko o aplikacji
Przede wszystkim jest ona dostępna do pobrania z oficjalnej strony Ragnok, ale wcale nie musi się znaleźć na naszym dysku. Jeśli nie masz w planach przygotowywania makr, albo zmiany ustawień poszczególnych przycisków, to możesz w ogóle się nie zainteresować tym programem. Niemniej przez wzgląd na fakt, że to recenzja, musiałem sprawdzić co oferuje.
Jak już wspomniałem na początku poprzedniego akapitu – bez tej apki można się obejść i tak naprawdę niewiele stracimy. Pierwsza rzecz, która jednak mocno rzuciła mi się w oczy, to fakt, że w menu głównym mamy pokazane 6 programowalnych przycisków. Czyli co, Piotr albo producent się walnęli, umieszczając informację o 5? Niestety, ale nie – po kliknięciu w trigger dostajemy komunikat, że LPM musi pozostać LPM-em. Po co w takim razie w ogóle go wstawiać w tym miejscu?
Następny w kolejce jest system ustawiania DPI oraz polling rate – nie jest przesadnie rozbudowany, ale pozostaje całkowicie przejrzysty. Kolejne z kolei jest menu makr, które możemy w bardzo prosty sposób ustawić, co jest zresztą nad wyraz miłą odmianą po Blitz 2 . Nie ma się co nad tymi elementami rozpisywać, ponieważ wszystko jest widoczne na nagraniu powyżej.
Kolejny w kolejce okazuje się system sterowania RGB, który jest zadziwiająco ubogi, a niemal wszystkie oferowane efekty wyglądają tak samo. Mając sprzęt tego typu, aż się prosi o dodanie mocnego pomarańczowego rozbłysku podczas naciskania triggera, ale najwidoczniej producent nie podziela mojego zdania. Ostatnie natomiast są ustawienia aplikacji – wybór języka, informacje o wersji oraz ustawienie możliwości autostartu z systemem Windows.
Podsumowanie
Ragnok ErgoStrike7 to peryferium niezwykłe, przyciągające zarówno wzrok, jak i stanowiące wartość dodaną do gier FPS. Choć sam nie mogę przeboleć kwestii umieszczenia przycisku DPI oraz kilku głupotek aplikacji, tak wszelkie inne elementy zdają się wręcz krzyczeć, że jest to sprzęt dedykowany dla osób lubujących się w shooterach. Czy tylko dla nich? To już kwestia sporna.
Sam jednak pozostaję oczarowany tym sprzętem i choć ma kilka elementów, których nie pożądam w swoich urządzeniach, byłbym skłonny rozważyć jego zakup. Co prawda bardziej pod kątem zaspokojenia mojej gadżeciarskiej duszy, ale niezależnie od motywacji, wciąż mowa wydanych pieniądzach. Z czystym sumieniem mogę więc ErgoStrike7 polecić i życzyć udanej zabawy w shooterach każdemu, kto się na to urządzenie skusi!
Dziękujemy firmie Ragnok za udostępnienie sprzętu do recenzji.
Komentarze
Dodaj nowy komentarz: