Ostatnio wybrałem się do EMPiKu, by wydać pieniądze, które dostałem na Gwiazdkę.
Gdy tylko wszedłem do sklepu, od razu skierowałem się w stronę stoiska z płytami. Po chwili natknąłem się na nowy album Fisza. Jego tytuł to "Piątek 13". Cena była OK, trzydzieści złotych, więc wziąłem. Jednak uznałem, że trochę głupio będzie wyjść z jedną płytą pod pachą, więc kontynuowałem poszukiwania. Wtedy w ręce wpadł mi pierwszy album Comy - "Pierwsze wyjście z mroku", a parę minut później drugi - "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków". Ich cena też była w miarę wporządku, więc bez zastanowienia chwyciłem je i polazłem do kasy. Wychodząc ze sklepu, nie mogłem doczekać się momentu, kiedy będę mógł wsadzić płytę do odtwarzacza, spokojnie usiąść w fotelu, a potem założyć słuchawki i oddać się wspaniałej muzyce (słowa mojego przyjaciela: "Stary, teraz to masz dopiero audiotekę"
). Teraz, kiedy już jest po wszystkim, mogę co nieco o tychże albumach powiedzieć.
Fisz - Piątek 13Od kiedy tylko pamiętam Fisz był jednym z polskich raperów, których twórczość nie przyprawiała mnie o mdłości. Obecnie, w czasach gdzie pełno jest różnego rodzaju pseudohiphopowców, Fisz jest tym, kogo bardzo chętnie się słucha. Nowy album jest po prostu świetny. Bity, mimo że, nie jakoś strasznie ambitne, wpadają w uchu. Słowa... Hm. Fisz jest ironiczny, strasznie ironiczny. Wyśmiewa praktycznie wszystko, co tylko można. Od zwykłych ludzi (np. "Imitacie") po polityków (np. "Goryl"). Bardzo podoba mi się to, że artysta nie musi używać "brzydkich słów" po to, by pokazać nam wszystkim, jak jest naprawdę. On jest dosadny. I wystarczy. W każdym razie, polecam. Jeśli ktoś szanuje Fisza, to koniecznie musi zakupić jego nową płytę.
Coma - Pierwsze wyjście z mrokuO Comie dowiedziałem się dzięki mojemu przyjacielowi, z którym kiedyś rozmawiałem o polskiej scenie rockowej. W pewnym momencie zaczęliśmy rozmawiać o jakimś polskim zespole, pochodzącym z Łodzi. Był to pierwszy raz, kiedy "podałem rękę" Comie. Postanowiłem ściągnąć kilka ich piosenek, m.in. "Spadam" i "Skaczemy". Byłem mile zaskoczony. Już wtedy chciałem kupić ich pierwszy album, ale nie było mnie stać. Dzięki Bogu, mój portfel wypełnił się banknotami 24. XII 2006r. A skoro w czasie świąt nie chciało mi się wychodzić z domu na zakupy, więc zrobiłem to dopiero teraz.
Co do samej płyty... Muzyka jest genialna. Moim zdaniem, niewiele odbiega od światowego poziomu. Słuchając "Spadam", czy "Zbyszek" nie raz, nie dwa wydawało mi się, że w discmanie siedzi płyta, np. Disturbed, a nie "biednej" polskiej kapeli. Co tu dużo mówić - geniusz! Gitara, bas, perkusja - miód. A teksty dają do myślenia. Jest kilka wersów, które chyba nigdy nie wypadną z mojej pamięci (np. "Spadam pomiędzy zdania, w niedorzeczności bez wahania").
Coma sprawiła, że zacząłem myśleć nieco inaczej o tym, co dzieje się w polskiej muzyce. Pomimo że, Polska jest pełna "prawie jak artystów", są też "teamy", które powinno się poznać.
Coma - Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znakówDruga płyta Comy została wydana w połowie poprzedniego roku. Zdobyła mnóstwo pozytywnych ocen. Postanowiłem ją kupić. Czy jest lepsza od pierwszej? Wydaje mi się, że jest bardziej nastrojowa i ostrzejsza. Fajnym akcentem jest dodanie intra, które przypomina trailer jakiegoś horroru.
Fortepian, który przygrywa w tle brzmi naprawdę strasznie. Po niecałych dwóch minutach, zaczyna się pierwszy utwór, którego tytuł brzmi tak samo, jak i tytuł albumu. I jakie jest pierwsze wrażenie? Przyjemne (jeśli w ogóle można tak powiedzieć). Z kolejną piosenką jest coraz lepiej. Polecam.