Może przestań lecieć na pałę i zacznij używać mózgu?
fixed
Spadanie ze schodów, chodzenie po belkach, przeciwnicy co cię jednym ciosem zabijają, bossowie których za pierwszym razem bez znania ataków i zwyczajów nie da się przejść, gigantyczne problemy z namierzaniem przeciwników - te rzeczy rzeczywiście wymagają używania mózgu
Gra jest trudna bo jest nieprzemyslana, niedopracowana i niezrównowarzona.
Sam początek gry, gracz idzie sobie na zamek widzi rycerza z czerwonymi oczami z lancą, wcześniej pokonało sie podobnego z niebieskimi oczami więc dlaczego ten miałby być trudniejszy. Jeden cios rycerza - śmierć. Idziemy dalej, przechodzimy przez most a tu z naprzeciwka smok leci i nas zabija ogniem. Wyczajamy ten motyw za drugim razem. Rezygnujemy jednak z przejścia i udajemy się w lewo. Co widzimy? Jakiś smok siedzi i merda ogonem a w pobliżu dużo skarbów. Biegniemy zebrać. Zbieramy przylatuje czerwony smok = smierć. No dobrze teraz już wiemy, że on lata od mostu do legowiska. Biegamy z jednej strony w drugą i szybko sbieramy rzeczy zanim nie przyleci. Drugi smok tylko sobie macha w powietrzu i unosi tumany kurzu, więc biegniemy bliżej niego. Ups, okazuje się, ze jednak ten ogon rzekomo po ziemi latał = śmierć. Idziemy dalej, zdobywamy jakiś klucz. Wracamy się zabijamy w końcu rycerza z czerwonymi oczami, otwieramy bramę, a tam jakiś "Król" na nas idzie, podejmujemy walkę, przeciez to początek gry = śmierć. jak już sobie damy z nim spokój, idziemy dolej do 1-2, idziemy przez most a tu smok=śmierć. Idziemy kolejny raz, przechodzimy pierwszą część, biegniemy przez drugą, a tu kusznicy=śmierć. Kolejny raz biegniemy, dobiegamy do końca, a tam rycerz i jeden cios i całego życia nie ma.
Podsumowując pierwsze 3-4 godziny gry giniemy CONAJMNIEJ 8 razy nie mając na to wpływu, przez zdarzeń których nie mogliśmy przewidzieć.
Tymczasem ponawiam swoją prośbę:
Jeżeli da się wymieniać rzeczy to naprawdę byłbym baaaardzo wdzięczny jakby ktoś mógł mi podarować Brashwood Set.