News

14 nowych minut z Horizon II: Forbidden West

Za nami prezentacja być może najważniejszej gry Sony na 2021 rok. Niestety, daty premiery na razie nie potwierdzono.

W trakcie czwartkowego State of Play w końcu, po niemal roku, zobaczyliśmy nowe fragmenty z Horizon II: Forbidden West (tak, w logo od początku jest cyferka II, chociaż malutka). Co ciekawe, początkowo mówiono o 20 minutach gry, ostatecznie dostaliśmy ich... raptem 14.

Youtubowa kompresja "na żywo" trochę przeszkadzała w oglądaniu (i nie była w 4K - na szczęście potem wrzucono osobno nagranie lepszej jakości), ale już od pierwszych sekund widać było niesamowity progres w animacji przyrody - każdy z liści nie tylko poruszał się na wietrze, ale jego powierzchnia mogła niezależnie falować. Cała gra jest wypchana kilkukrotnie większą ilością zieleni, chociaż już pierwszy Horizon na tym polu nie wypadał źle. Starożytne (przynajmniej w czasach Aloy) ruiny czy wielgachne skały przypominające nieco widoki znane z filmu Avatar to z kolei miła odmiana i na dużym telewizorze na pewno zrobią swoje. Natomiast sceny podwodne... zabrakło tylko głosu Krystyny Czubówny i byłby film przyrodniczy.

Zobaczyliśmy kilka nowych maszyn którym Aloy będzie musiała stawić czoła - widać, że i one są teraz zaanimowane w nieco innym stylu - bardziej przypominają żywe stworzenia (momentami jakbym oglądał Jurrasic Park/World) i nie mają już tak mechanicznych ruchów. Z jednej strony, czuć większy dynamizm, z drugiej - teraz wyglądają jak zwierzęta z cybernetycznymi wszczepami a nie maszyny i chyba wolałem tę nieco pokraczną wersję z pierwszej części. Sceny walki dorobiły się paru nowych animacji, jak odbijanie się od przeciwników nogami przy okazji wbijając w nich włócznię, z podobnej animacji korzysta też linka którą przyciąga się Aloy - chociaż wygląda to trochę jak magnetyczne buty z Ratchet & Clank. patrząc na cyberlotnię którą dysponuje bohaterka - kto wie, może i buty faktycznie mają jakiś dodatek.

W prezentacji zdarzały się niestety niedociągnięcia i widać, że to faktyczny, czysty gameplay. Czasem przy zmianie kamer lekko zlagowały postaci, innym razem włosy Aloy przechodziły przez jej ubrania, czy nawet ogromny mech wywracając drzewa przenikał przez nie - oczywiście wolałbym tego nie widzieć w finalnej wersji, ale przynajmniej wiadomo, że gameplay nie był podkolorowany żeby potem zaliczyć downgrade. Ważne, że nie ma widocznego popupu obiektów na horyzoncie, chociaż mam wrażenie, że zasięg rysowania cieni nie jest zbyt wielki i niektóre z nich potrafią pojawić się dopiero kilkadziesiąt metrów przed nosem.

Widać, że przed ekipą Guerilla Games jeszcze sporo roboty i grę trzeba jeszcze nieco doszlifować. Gorzej, jeśli okaże się, że obecny poziomom to maksimum które PlayStation 5 jest w stanie wyciągnąć - gra owszem prezentuje lepszy poziom graficzny niż na PS4 (głównie przez więcej zieleni i parę efektów z błyskawicami), ale na razie nie powoduje opadu szczęki, po którym byśmy powiedzieli, że od poprzedniej części dzieli ją przepaść. Na tę chwilę nie jest to jeszcze 10/10, na które na pewno jest apetyt graczy.

Niestety, nie podano daty premiery, co oznacza, że szanse na wydanie gry we wrześniu są niewielkie (poczekajmy do E3), a zaczynają rosnąć szanse na wydanie gry na początku 2022 (oj, byłoby źle). Gra nadal zmierza na dwie konsole, co niestety może mieć negatywny wpływ na wersję PS5, która będzie przez to zubożona (a wersja na PS4 na pewno będzie z kolei dorysowywać przyrodę).

Wspomniany trailer, który najlepiej obejrzeć na monitorze/telewizorze z 4K dla największych wrażeń:

Platformy:
Czas czytania: 4 minut, 3 sekund
Niedawno pisaliśmy też o...

Cyberpunk 2077 - dyrektor questów i reżyser odchodzą ze stanowisk

arrow-right
arrow-right

Recenzja: Mass Effect Legendary Edition

Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: