Battlefieldowi grozi Free2Play? Gra wypada z rankingów

Najnowszy Battlefield EA delikatnie mówiąc nie wyszedł, ale mimo to chyba nikt nie zakładał, że nastąpi aż taka zapaść zainteresowania grą. Ta jest spektakularna, bowiem w wersję PCtową wg. danych ze SteamDB tydzień temu grało w szczycie 7800 graczy, ale w tym tygodniu jest jeszcze gorzej i liczba aktywnych graczy w jednej chwili ledwo przekracza 5000. Oczywiście gra jest też dostępna w EA Origin, więc ta statystyka nie pokrywa wszystkiego (a i część graczy ukrywa swoje statsy i te nie są zliczane), ale mamy odpowiedni konsolowy ranking i do tego oficjalny. Microsoftowy marketplace pozwala podejrzeć najchętniej ogrywane pozycje z tej platformy i niestety w TOP 50 na Xboxie nie ma Battlefield 2042. Jest za to mnóstwo innych gier od EA, jak chociażby FIFA (20, 21 i 22), Mass Effect LE, Apex Legends, UFC 4, Sims 4, Battlefield V, F1 2020 i 2021, It Takes Two, NFS Heat a nawet Star Wars Jedi: Upadły Zakon. Dostać łupnia od gier mających po 3-4 lata to nie lada wyzwanie, a przegrywać nawet ze swoim poprzednikiem to już w ogóle wstyd,

Battlefield 2042 co prawda otrzymał już sporo patchy mających ratować grę i naprawiających balans, ale mleko się rozlało i gracze nie są nawet zainteresowani sprawdzeniem gry w ulepszonej wersji. Dlatego w ostatnich dniach pojawiają się plotki o przejściu na model Free2Play, a na pierwszy ogień miałby pójść tryb Portal, czyli możliwość tworzenia gier z własnymi modyfikacjami rozgrywki (w tym np. ustawieniami i mapami z poprzednich części serii). Pytanie jednak, czy gracze się na to skuszą, bo gra i tak w okolicach sierpnia powinna być dostępna w całości za darmo w EA Play i Xbox GamePass. To oczywiście tylko jeden z powodów dla których DICE nie będzie chciało dać całej zawartości za darmo poza tymi programami - drugim jest to, że w grze nie zaczął się jeszcze pierwszy sezon rozgrywek, mimo aż 3 miesięcy od premiery, oraz trzeba zapewnić jakieś bonusy tym którzy za grę zapłacili (albo kupili w ciemno Season Passa).

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że czego by EA i Dice nie zrobiły z trybem multi, jest jedna rzecz której nie da się naprawić, a spowodowała odpływ sporej ilości graczy - to brak trybu singleplayer. Tego nie da się odwrócić z dnia na dzień, ani nawet w kilka miesięcy, bo taka zawartość zazwyczaj powstaje nawet kilka lat (animacje, cutscenki, fabuła itd.). Podobną sytuację przerabiali twórcy Gran Turismo Sport, tam jednak łatwiej było dodać tryb dla jednego gracza, ale tylko dlatego, że nie wymagał on dodawania nowych funkcji do gry, a jedynie odpowiedniej "playlisty" wyścigów - i trzeba przyznać, że po tej pozornie niewielkiej zmianie pozycja się dźwignęła i sprzedała całkiem nieźle. Niestety, w przypadku Battlefiela 2042 taka sama zagrywka oznaczałaby po prostu możliwość zagrania w kolejne mapy z botami, więc takie rozwiązanie byłoby jeszcze większym strzałem w kolano i bez stworzenia połowy gry od zera (co może być nieopłacalne) - zrobić się tego już raczej ne da.

Cóż, w ostatnich latach było już parę gier, które po kilku miesiącach dostały nowe otwarcie i gracze jednak się do nich przekonali (najbliższą taką będzie Cyberpunk 2077), jest więc szansa, że EA znajdzie jeszcze sposób na odratowanie tytułu, mimo wszystko na pewno odczuje spore straty i mocno się zastanowi, zanim stworzy kolejną część BF - zwłaszcza, że rany po niewypale z Anthem na pewno wciąż się goją. Na szczęście wciąż mają w portfolio Bad Company, o które gracze upominają się od dawna i które po wpadce z 2042 może okazać się ostatnią deską ratunku. Byle tylko nie wpadli na pomysł, aby wskrzeszać tę serię jako DLC do BF 2042...