Konferencja EA to najsłabszy pokaz gier od lat

Dziś o 1:00 w nocy odbył się stream EA Play Live, na którym EA pokazało to, czego nie dało rady na odwołanym przez epidemię E3 2020. I wiecie co? Dawno nie widziałem tak nudnej konferencji. Nowy sezon w Apex, wydane Sims 4 na Steam, czy zajawka FIFA 21 to zdecydowanie nie to, na co czekaliśmy.

Potem przyszła pora na EA Originals, czyli intrygująco wyglądające Lost in Random, Rocket Arena, które ma być chyba jakąś biedniejszą konkurencją dla Fortnite, czy też nową grę od twórcy Brothers i A Way Out - It Takes Two.

Jeśli chodzi o gry na które czekaliśmy, a zatem Dragon Age 4 czy nowy Battlefield, dostaliśmy jedynie kilkusekundowe zajawki dem technicznych, wygląda więc, że EA jest daleko w lesie z tymi grami. Mass Effect to natomiast wielki nieobecny konferencji - nawet o tej grze nie wspomniano, chociaż każdy liczył na remastery czy remake. Nie pomogła nawet zapowiedź Skate 4 na koniec, bo z gry nie pokazano nic - prawdopodobnie to jedynie odpowiedź na remaster serii Tony Hawk po tym jak EA zauważyło jakie jest zainteresowanie i samą produkcję rozpoczęto kilka tygodni temu.

Trailery zacznę więc od Star Wars: Squadrons, które nie dość, że wygląda fenomenalnie, kosztuje znacznie mniej niż przeciętna gra (preordery są po 150zł), to jeszcze może zapewnić nową jakość gier online, bo w "latanej" grze nikt się nie przyczai na jakiejś górce ani nie ściągnie nas sekundę po spawnie snajperką. Cały czas gra wymusza na nas ruch, więc to będzie zupełnie inne doświadczenie.

Poniżej zapowiedź next-genowych możliwości gier. Szkoda, że trzeba na nie poczekać nawet kilkanaście miesięcy (no, może z wyjątkiem NFS - być może Heat dostanie jakiś update).