News

The Last of Us Part II z niespodziewanym pachem dla PS5

Równo pół roku od premiery konsoli, a my dopiero dostajemy "pakiet minimum" w postaci nowego przełącznika w opcjach.

Przyznam szczerze, że jak na razie jestem zawiedziony nową generacją. Dziś mija równo pół roku od kiedy obie konsole są na rynku i tak naprawdę poza Miles Morales, Demon's Souls, Medium i Returnal nie dostaliśmy jeszcze nic iście next-genowego. Mimo, że to Xbox Series X na razie praktycznie wcale nie może pochwalić się nowymi grami pod najmocniejszą konsolę, to tutaj gracze przynajmniej mogą cieszyć się funkcją FPS Boost, która w grach bez jakichś zawiłych systemów renderowania obrazu potrafi podnieść limit 30 czy 60 klatek na sekundę nawet dwa razy.

Na PlayStation 5 tymczasem takie rzeczy dostępne są tylko w formie patchy. Dla gier z PS4 odpalanych na nowym sprzęcie PS5 przedstawia się co prawda jako "PS4 Pro", ale dodatkowe funkcje systemowe pozwalają wykryć, że to jednak jeszcze nowsza konsola i dać z siebie jeszcze więcej.

Mimo jednak, że o next-genach pierwszy raz słyszeliśmy w kwietniu 2019, wszystkie gry które wyszły po tym terminie dostały niemal zerowe wsparcie dla PlayStation 5 i sytuacja ta niewiele się zmieniła przez kolejne pół roku, chociaż dla niektórych gier to prawdopodobnie jedynie kwestia dodania opcji (jeśli prawidłowo zaimplementowano tzw. delta time - czyli nie oparto żadnych funkcji kodu o obecną liczbę fps). Jedną z gier która dostała taki update jest Ghost of Tsushima ( Recenzja: Ghost of Tsushima), który na PS5 co prawda ładniejszy nie jest, ale odpala się w 60 FPS i chociaż na początku zdaje się, że to za dużo dla gry w takiej starodawnej otoczce, powrót do 30 FPS to kubeł zimnej wody na to jak bardzo jendak ten tryb ssie. Smutno mi było więc gdy odpaliłem Horizon: Zero Dawn, żeby przejść dawno kupiony dodatek Frozen Wilds i gra owszem wygląda przekozacko, ale 30 FPS czuć aż za bardzo. Dziwnym trafem Ratchet & Clank dostali wsparcie 60 FPS w zeszłym miesiącu, chociaż gra jest na rynku już 5 lat.

Wciąż jednak największym nieobecnym w lidze 60 FPS było The Last of Us II ( Recenzja: The Last of Us Part II). Aż do dzisiaj, bowiem nagle pojawił się odpowiedni patch. Tak moi drodzy, na 60 FPS w The Last of Us II czekaliśmy sześć miesięcy od premiery PS5 i 11 miesięcy od premiery samej gry. Wydaje mi się, że to lekki wstyd i ta gra powinna taką funkcję dostać już w dniu premiery, a do dziś dostać jeszcze jakieś inne ulepszenia (jak ray tracing).

Tymczasem dopiero dziś zapowiedziano, że gra dostanie kolejne usprawnienia. Jakie to zmiany?

Zespół wgryza się w działanie PS5 i rzeczy jakie oferuje ta konsola dzięki swojej premierze i patrzymy w przyszłe możliwości z ekscytacją.


Ręce odpadają z szelestem. Marketingowy bełkot który równie dobrze może oznaczać, że jednak nie dostaniemy nic, jeśli jakaś nowość mogłaby pochłonąć za dużo zasobów ludzki. Jest na to przecież duża szansa, skoro aż dwa lata od publicznej zapowiedzi konsoli zajęło dodanie jednego przełącznika z 60 FPS w opcjach, strach pomyśleć o 4K, Ray Tracingu czy szybkim ładowaniu z SSD...

Dobrze, że wkrótce dostaniemy Ratcheta i wtedy faktycznie będzie można w końcu ocenić możliwości PS5, bo jak na razie firma rzuca nam jedynie ochłapy.

O trybie online do Last of Us II nawet nie wspominam, o nim zapomnieli już chyba wszyscy...

Platformy:
Czas czytania: 3 minut, 51 sekund

Przeczytaj więcej na podobne tematy:
Last of Us I Remake gotowe - dwa miesiące przed premierą - 12.07.2022 23:14
PlayStation Blog wybrał grę roku - 22.12.2020 15:48
Naughty Dog zdominowało The Game Awards - 11.12.2020 13:35
Znamy nominacje do The Game Awards 2020 - 18.11.2020 21:24
The Last of Us II z nowymi, darmowymi dodatkami - 12.08.2020 15:46
Niedawno pisaliśmy też o...

Uważajcie usypiając konsolę z włączonym Returnalem

arrow-right
arrow-right

GTA V z odległą premierą na next-genach

Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: