News

Gran Turismo 7 - recenzenci wytykają wady, ale i tak dają 9/10

Jak w klasyfikacji pucharowej - można nigdy nie być najlepszym, a i tak wygrać...

Bardzo ciekawa sytuacja przydarzyła się w związku z pojawiającymi się recenzjami Gran Turismo 7, którego premiera wypada już w ten piątek. W sieci pojawiło się wiele recenzji które rozpływają się nad grą, ale też dokładnie te same wytykają wiele błędów - i to do tego takich, do których seria w sumie już nas przyzwyczaiła - a mimo to zdecydowana większość wystawia grze 9/10 punktów, dzięki czemu jej średnia na Metacritic na ten moment to 87/10 (z 8 recenzji), natomiast na OpenCritic podaje średnią 89/100, więc bardzo podobnie (mimo nieco innego doboru stron z których brane są oceny).

Na co najczęściej narzekają recenzenci? Oczywiście na to samo co zawsze, czyli system kolizji w GT7, który nie zmienia się od lat. Ba, względem GT5 seria zdaje się zaliczać regres, bo tam niektóre pojazdy potrafiły się nawet odkształcać, a teraz znów zostaliśmy uraczeni raptem rysowaniem się lakieru. Chyba, że i tym razem Kazunori Yamauchi postanowił zaszyć lepszy system kolizji dopiero włączany dopiero po kilkudziesięciu godzinach gry i żaden recenzent jeszcze się do niego nie dokopał... Powiedziałbym jednak, że to nie problem, natomiast absolutnie zgodzę się - i razem ze mną na pewno wszyscy fani serii - że brak realistycznej reakcji fizyki na uderzenie w przeszkodę (pojazd, barierki) to jest jednak trochę przesada i kauczukowe stłuczki powinny dawno odejść w niepamięć. Zwłaszcza, że w trybie online są trasy, na których stuknięcie kogoś w tył i otrzymanie za to kary i tak nie zmieni faktu, że ten uderzony pojazd wypadł z drogi i zanim wrócił ze żwirku, stracił 2-3x więcej od nas, więc o ile nie jest to sposób na dojechanie na podium o tyle jest to świetny sposób, żeby zepsuć zabawę osobie przed nami. Mnie w GT Sport w ten sposób załatwiono wiele razy i nie było to nic przyjemnego.

Baty gra zbiera też za wymóg bycia online, a co gorsza, jeśli awaria odłączy nas od sieci, stracimy postęp w aktualnie rozgrywanych zawodach bowiem gra się nie zapisze. Co gorsza, jeśli to serwery GT padną, możliwe, że stracimy nawet kilka godzin rozgrywki, bo przez jakiś wewnętrzny reset wczytana zostanie kopia naszego zapisu. Myślałem, że podobne problemy z GT Sport czegoś Polyphony Digital nauczą, ale niestety - w kilku tematach wydają się być betonem nie do zdarcia.

Obrywa się też mikrotransakcjom, bowiem większość zawodów to nagrody od 5.000 do 50.000 kredytów, zatem na lepsze fury za milion czy dwa, trzeba przejechać 20-40 wyścigów co nawet na PS5 na którym tory ładują się w reklamowane jeszcze przed premierą konsoli kilka sekund (zamiast prawie minuty), oznacza to przynajmniej 3-4 godziny grindowania na jedną brykę.

Nie zmieniło się też SI, które wydaje się być niezmienne również od czasów PS3 i przeciwnicy nie będą jakoś specjalnie z nami walczyć, jadąc swój zaprogramowany z góry pod daną moc silnika wyścig. Generalnie z recenzji można odnieść wrażenie, że GT7 to niestety spóźniona o kilka lat rozbudowana wersja tego, czym GT Sport powinno być od początku i mocno to czuć. Jak zwykle też, spora część gry wyjdzie zapewne po premierze.

Chwalona jest natomiast kampania, w której czuć teraz nieco więcej progresu, zamiast brania najlepszego auta w danej kategorii, walenia mu na full tuningu i zaliczania Sunday Cupa dublując ostatniego zawodnika. Ciekawy jest też tryb jazdy do muzyki (gdzie jadąc zbyt wolno do kolejnego checkpointu spowolnimy muzykę w tle), oraz misje, znane już z poprzednich części - które stały się ciekawą alternatywą dla licencji (np. te gdzie mamy koniec paliwa i trzeba dojechać do mety nie tracąc pozycji).

Nie zapomnijcie, że kupując wersję na PS4, w przeciwieństwie do Horizona Forbidden West, nie dostaniemy darmowej aktualizacji do PS5. Warto więc od razu brać droższą wersję, gdyż zawiera ona w sobie od razu wersję na obie konsole (i wtedy ktoś z rodziny jeśli posiada PS4 może w grę grać, jeśli nasze konto będzie dodane na jego konsoli) - co może się przydać do grania online.

Wersja na PlayStation 5 wyróżnia się oczywiście wsparciem dla wibracji ultradźwiękowych i triggerów, oraz dalszym zasięgiem rysowania trawy i krzaczków na poboczach, ray tracingiem poza wyścigiem i standardowo 60 FPS + ile fabryka dała w rozdzielczość. Kosmiczne są różnice ładowania tras - Nurburgring na PS5 ładuje się w 1.50s, tymczasem na PS4 i PS4 Pro to 37-40 sekund (na korzyść PS4 Pro, ale różnice wynikały raczej z różnych dysków twardych).

Premiera 4 marca, w wersję cyfrową można grać od północy. Gra zajmuje ok. 107 GB, ale powinna się odpalić po pobraniu pierwszych 10GB, gdyby jednak naszła was ochota w ostatniej chwili zakupić preorder.

Platformy:
Czas czytania: 5 minut, 10 sekund
Niedawno pisaliśmy też o...

Pierwszy sezon Battlefield 2042 spróbuje ratować grę

arrow-right
arrow-right

Dostaniemy next-genowe Resident Evli 2, 3 i 7

Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: