Publicystyka

Podsumowanie miesiąca. W co graliśmy w sierpniu?

Poznaj nasze opinie na temat sierpniowych premier. Zobacz, w co graliśmy w zeszłym miesiącu!

Mamy już późny wrzesień, a chłodna pogoda szybko wyrwała nas z wakacyjnego klimatu. Spróbujmy się więc cofnąć do sierpniowego, odrobinę bardziej słonecznego miesiąca i przypomnijmy sobie co w tamtym czasie robiła nasza redakcja. Daniel zdecydował się na sprawdzenie najnowszej odsłony uwielbianego Killing Floora, który stanowi świetną podstawę pod kolejne aktualizacje. Pojawiła się także recenzja odświeżonego wydania kultowych Pataponów gdzie kolejny raz mogliśmy usłyszeć rytm, który na długo pozostanie w naszej głowie. Wielkim powrotem zeszłego miesiąca okazała się natomiast Mafia: Dawne Strony, która przywróciła chęć powrotu do wrogiego, mafijnego świata, tym razem w przepięknej Sycylii!

Kilku z nas znalazło również czas na ogranie tytułów spoza kalendarza premier. W tym zestawieniu znajdziecie również nasze osobiste opinie o grach, które ogrywamy w wolnym czasie. Jeśli macie jakieś pytania, to dajcie znać w komentarzach, a na pewno na nie odpowiemy. Zapraszam do czytania!


Mateusz "M4teks" Cieślak

Sierpień upłynął mi pod piracką banderą Kapitana Blood, oraz depresyjnym Bad Cheese. Obie gry łączy jeden wspólny mianownik, bardzo nijaka rozgrywka. Captain Blood to staroszkolny slasher w stylu God of War 3, tyle że pod każdym aspektem gorszy. Gra jest okrutnie irytująca, ma nudny model walki i średniej jakości grafikę. Czasem się zastanawiam, czy twórcy chociaż raz zagrali we własną grę, bo potencjał produkcji był duży, tylko wystarczyło troszkę bardziej to dopracować.

Drugą grą był Bad Cheese, który ujął mnie swoim designem, ale kompletnie odrzucił nudnym jak flaki z olejem gameplayem. Disneyowska kreska robi duże wrażenie, ale bezsensowny gameplay, któremu brakuje polotu, niszczy dobre wrażenie. Takiego shootera, tylko w kolorze, chętnie bym ograł!

Captain Blood


Rafał "Resyaf" Gubała

Zdając sobie sprawę z nadchodzącego zamknięcia serwerów Need for Speed Rivals, postanowiłem przysiąść na dłużej i pograć w trybie online, póki jeszcze się da. Zdecydowanie muszę powiedzieć, że niestety jest to jeden z najgorszych NFS-ów przełomu 7 i 8 generacji konsol. Mocno nierówna ścieżka dźwiękowa, nie w pełni opanowany silnik Frostbite, w którym widać tu i uwdzie Battlefielda 3 i 4.

Kampania, która w zasadzie jest zlepkiem kiepskich przerywników filmowych, stanowiących tylko pretekst do realizacji wyzwań. Mimo to model jazdy nadal się broni i potrafi być przyjemny. Jeśli ktoś z was chciałby zdobyć trofea za grę multiplayer, to chętnie się z wami przejadę (PlayStation) 😎. Czas zaledwie do 7 października, także zachęcam do jazdy ten ostatni raz.

Need for Speed Rivals


Piotr 'TheOtherOne' Franciszek

Sierpień, piękny miesiąc - upłynął mi pod znakiem testowania gamingowych gryzoni, których recenzje możecie znaleźć na GameOnly. Bawiąc się Ragnokiem ErgoStrike7 , HyperX Pulsefire Fuse oraz Corsair Sabre V2 Pro Ultralight , przetrzepałem swoją kolekcję gier maści wszelakiej.

Wróciłem do Mount & Blade II: Bannerlord, eliminując z planszy Calradii kolejne królestwa, podczas rozszerzania swojego The Vile Empire. Zagrałem rankingowo i mniej rankingowo w Valorant i Counter-Strike, a nawet uznałem za istotne sprawdzenie, jak działa Teamfight Tactics, kiedy korzysta się z bardzo wygodnych myszek. Innymi słowy, sierpień był bardzo intensywny, ale dzięki temu jest co czytać ;)

Mount & Blade II: Bannerlord


Kamil "Bolognese" Kozakowski

W sierpniu wreszcie miałem okazję zagrać w remake Silent Hill 2, przygotowany przez nasze rodzime studio Bloober Team. Muszę przyznać, że byłem zachwycony sposobem, w jaki odświeżono i unowocześniono klasyczną produkcję z gatunku survival horror. Gra od samego początku zachwyca klimatem, grafiką i ciekawymi rozwiązaniami, na które zdecydowali się twórcy. Nastrój potęgowany jest także przez doskonałą ścieżkę dźwiękową oraz momenty grozy, które naprawdę mogą nieźle wystraszyć.

Uważam, że Bloober Team doskonale zachował proporcje pomiędzy klasycznym kanonem a nowościami. Modyfikacje skutecznie usprawniają rozgrywkę, jednocześnie zachowując to, za co rzesze fanów pokochały klasycznego Silent Hilla 2. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z remakiem tego kultowego horroru, zróbcie to jak najprędzej. Naprawdę nie pożałujecie.

Silent Hill 2



Podsumowanie recenzji



Elden Ring: Nightreign

Nowy Elden Ring okazał się sporym zaskoczeniem. Tytuł nie jest kontynuacją przygody z 2022 roku, lecz nową, mniejszą produkcją skupioną na powtarzaniu tych samych pojedynków w celu zdobywania coraz lepszego ekwipunku. Zamiast wielkiego, otwartego świata otrzymaliśmy 45-minutowe sesje, w których skupiamy się na eksploracji, walkach i zdobywaniu relikwii. Celem jest stawanie się coraz lepszym, aby w końcu pokonać Nightlorda. Oczywiście tego typu rozgrywka z czasem staje się powtarzalna.

Sporym problemem może okazać się natomiast samotne granie. Zabrakło tutaj balansu, a solowa próba starcia się z bossami szybko zakończy się naszą porażką. Nightreign nagradza współpracę, ponieważ każda klasa postaci ma tutaj wielkie znaczenie. To pozycja skierowana do konkretnej grupy odbiorców i jeśli oryginalny Elden Ring bardziej do was przemawiał, to nowa gra FromSoftware wcale nie musi być dla was.

Zobacz pełną recenzję!


Erikshlom: The Stolen Ring

Swoje wrażenia z rozgrywki w Eriksholm udostępnił nie jeden, lecz aż dwóch naszych recenzentów, którzy byli całkiem zgodni, że debiut Revier End Games należy uznać za udany. Tytuł zaskakująco dobrze radzi sobie ze skradankową rozgrywką, umożliwiając taktyczne podejście do każdego zadania. Historia trójki bohaterów, choć prosta, szybko potrafi nas zaangażować, a wątek poszukiwania brata dobrze splata się z opowieścią o chorobie i społecznych napięciach.

Docenić należy również oprawę graficzną, która znacząco wykracza poza to, czego powinniśmy oczekiwać od pozycji średniobudżetowej. Wygenerowanie modeli za pomocą technologii MetaHuman pozwoliło stworzyć jedne z najlepiej wyglądających postaci na rynku gier. Problemem mogą okazać się natomiast dosyć liniowe poziomy, które ograniczają eksperymenty i raczej wymuszają konkretne podejście do każdej misji.

Zobacz drugie spojrzenie na grę!


Killing Floor 3

Kultowa seria strzelanek pierwszoosobowych – Killing Floor – powróciła w całkiem pozytywnym stylu. Nie sposób odmówić rozgrywce widowiskowości dzięki dynamicznej i brutalnej walce. Jeszcze przed premierą obawy budził silnik Unreal Engine 5, który często pozostawiał wiele do życzenia. Twórcom udało się go jednak okiełznać, dzięki czemu tytuł działa płynnie i nie sprawia problemów. Gra oferuje solidne podstawy, które pozwalają oczekiwać, że soczysta rozwałka będzie się dalej rozwijać i zaskoczy nas w formie kolejnych aktualizacji.

Niestety, na ten moment tytuł posiada także kilka problemów, wśród których należy wskazać poważne błędy, powodujące problemy z dołączaniem do rozgrywki. Poprawić wypada także balans przeciwników, a szczególnie bossów. W przyszłości warto byłoby także pomyśleć o obsłudze myszki także na konsolach, szczególnie że tytuł umożliwia rozgrywkę crossplatformową. Ciekawa ewolucja, ale do rewolucji w gatunku jeszcze bardzo wiele brakuje.


Dragon Ball Kakarot Daima: Adventure Through The Demon Realm Part I

Choć od premiery Dragon Ball Kakarot minęło już ponad pięć lat, to Bandai Namco nie zamierza rezygnować ze wsparcia tego udanego tytułu. Najnowsze fabularne rozszerzenie skupia się na serii o podtytule Daima, czyli na ostatnim dziele stworzonym przez mistrza Toriyamę. Historia wiernie odwzorowuje wydarzenia znane z serialu, bez większych zmian w scenariuszu. Jest to jednak zaledwie pierwsza część całej historii, a finał poznamy dopiero w kolejnym płatnym dodatku.

Niestety samo rozszerzenie raczej nie starcza na długo, a całość można ukończyć w zaledwie dwie godziny. Oczywiście znajdzie się tutaj także trochę aktywności pobocznych, które pozwolą wydłużyć czas zabawy z grą o kilka kolejnych godzin. Wprowadzono również trochę dodatkowych zadań fabularnych i choć ich struktura przypomina najprostsze misje w MMORPG, to zadania zostały umiejętnie napisane i skutecznie pełnią funkcję zachęty do wykonywania aktywności pobocznych.

Zobacz pełną recenzję!


Patapon 1+2 Replay

PON PON PATA PON! Fani od wielu lat wyczekiwali na powrót swojej ulubionej gry rytmicznej na PSP. Choć na nową odsłonę nie ma co liczyć, to Bandai Namco przygotowało remaster, który ma pozwolić cieszyć się rozgrywką także nowym graczom. W ramach pakietu zagramy w pierwsze dwie odsłony kultowej serii, które teraz dostępne są także na PC i Nintendo Switch. Port nie wprowadza szczególnych nowości, a raczej skupia się na poprawkach, które mają sprawić, że gra będzie przystępna także dla nowych odbiorców.

O ile sama rozgrywka jest całkiem przyjemna, a odgrywanie dźwięków daje frajdę, pewne rozwiązania wymagały głębszej analizy. Poziom trudności został bardzo dziwnie wyważony, a próg błędu rzadko kiedy wybacza chwilę zwątpienia. Zmęczyć może także nadmiernie wydłużony grind, który wymaga wielu dziesiątek godzin, aby zbudować silną armię. Niestety, ale tak długie powtarzanie w kółko tych samych bossów to znacząca przesada...

Zobacz pełną recenzję!


Echoes of the End

Myrkur Games to zespół stworzony z bardzo doświadczonych deweloperów, którzy wcześniej pracowali w takich studiach jak CCP Games, Ubisoft czy Supermassive. Ich najnowsze dzieło to przygodowa gra akcji TPP o Ryn – bohaterce określanej jako "Pozostała", która została naznaczona tajemniczymi znakami i jest zdolna do posługiwania się mocą bez wspierania się dodatkowymi artefaktami. Choć historia stara się dotykać ciężkich tematów, ostatecznie wypada raczej blado, nie angażując nas na dłużej.

Niestety, tytuł nie powtórzył sukcesu Clair Obscur i w wielu elementach wypada po prostu przeciętnie. Walka została zaprojektowana poprawnie, ale szybko staje się ona powtarzalna i nudna. Zestaw ataków opiera się zaledwie na kilku ciosach, przez co liczba kombinacji nie zachwyca. Ładne islandzkie krajobrazy oraz ciekawie zaprojektowane zagadki środowiskowe nie wybronią tytułu przy innych, istotnych problemach. To niestety dość dziwna mieszanka różnych pomysłów, z których żaden nie staje się atrakcyjny.

Zobacz pełną recenzję!


Ground of Aces

Mieliśmy okazję sprawdzić także Ground of Aces, które w ostatnim czasie wystartowało w programie Wczesnego Dostępu. Rafał nie mógł przejść obojętnie obok gry o lotnictwie w realiach II wojny światowej. Polsko-szwajcarska produkcja zabiera nas do 1940 roku, podczas słynnej Bitwy o Anglię, i od początku stawia przed nami wyzwanie. Twórcom udało się dobrze oddać trud i realizm sytuacji, co widać po trudnych wyborach i potrzebie planowania do przodu wszystkich swoich działań.

Mimo że tytuł nadal znajduje się w fazie wczesnego rozwoju, to już teraz jest pozycją, na którą zdecydowanie warto zwrócić uwagę. Deweloperzy mają ambitne plany rozwoju o kolejne misje oraz nowe mechaniki. Niezależny tytuł cechuje się immersją oraz sporą dbałością o detale, których większość prawdopodobnie pozostanie niezauważona. Drobne, kosmetyczne problemy, które trapią tę wersję, powinny zostać wkrótce załatane, więc tym bardziej warto dać szansę i wesprzeć rodzimych twórców.

Zobacz nasze wrażenia z Wczesnego Dostępu!


Death Stranding 2: On the Beach

Ponownie sięgnęliśmy po Death Stranding 2: On the Beach, czyli najnowsze dzieło Hideo Kojimy, który tym razem zabiera nas na pustkowia Australii przy akompaniamencie świetnej oprawy dźwiękowej oraz w towarzystwie prawdziwej śmietanki aktorów, jak Norman Reedus czy Léa Seydoux. Nowym zadaniem głównego bohatera staje się podłączenie kontynentu z siecią chiralną, a stawka jest znacznie większa niż się początkowo wydaje.

Ponownie mamy do czynienia z rozgrywką, która przez wielu porównywana jest do czegoś w rodzaju symulatora kuriera, zajmujemy się więc transportem różnego rodzaju ładunków przez naprawdę wymagające tereny, urwiska i głębokie doliny. Każdy kadr nasycony jest atmosferą, a każdy ruch kamery kryje w sobie prawdziwe piękno. W końcu otrzymaliśmy produkcję, która zdumiewa swoimi widokami i pokazuje moc PlayStation 5. To także kolejny tytuł, który ma szansę zawalczyć o nagrodę Gry Roku 2025.

Zobacz drugie spojrzenie na grę!


Titan Quest 2

Jeden z najważniejszych tytułów od THQ Nordic w końcu trafił do Wczesnego Dostępu. Od czasu premiery pierwszej odsłony minęło prawie dwadzieścia lat i twórcy po wprowadzeniu licznych dodatków do oryginału, w końcu zdecydowali się na pełnoprawną kontynuację. Na pierwszym planie mamy Nemesis – boginię zemsty, która ściga głównego bohatera. Scenariusz jednak nie zachwyca i wydaje się dość przewidywalny, ale na razie znamy tylko niewielki urywek historii, więc jeszcze wszystko może się zmienić.

Produkcja mocno zaznacza ciężar walki, już na starcie musimy zwracać uwagę na pozycję przeciwnika i jego animacje. Świat Titan Quest 2 wciąga i zachęca do eksploracji. Wiele mechanik nadal wymaga znaczącego dopracowania, ale czuć tutaj ducha tej popularnej serii. Na ten moment problemem jest cena, która wydaje się znacząco zawyżona w stosunku do zaledwie pięciu godzin rozgrywki. Najlepiej będzie więc zaczekać, aż tytuł wzbogaci się o kolejne aktualizacje.


Hotel Galactic

We wczesnym dostępie pojawił się także kolejny cozy management, czyli relaksująca produkcja skupiona na zarządzaniu galaktycznym hotelem. Jako menedżer tej nieruchomości zajmiemy się dbaniem o stan budynku, tak aby zachęcić kolejnych lokatorów do odwiedzenia naszej posiadłości. Na poważną krytykę zasługuje sztuczna inteligencja naszych pracowników, która często gubi się w korytarzach budynku i zapomina swoich poleceń, przez co stale musimy ich monitorować.

Na ten moment tytuł, choć jest interesujący, to ma sporo ukrytych problemów, które sprawiają, że prędzej czy później trzeba będzie przerwać rozgrywkę. Po przekroczeniu progu dwudziestu dni błędy stają się już nieznośne, a czasem przestaje działać nawet funkcja zapisu. O ile sama otoczka wydaje się naprawdę intrygująca, to taki stan techniczny nie przystoi nawet projektowi Early Access. Być może do czasu premiery błędy zostaną załatane i będziemy mogli w spokoju dbać o naszych gości. W tym momencie lepiej się wstrzymać.

Zobacz nasze wrażenia z Wczesnego Dostępu!


Super Mario Party Jamboree + Jamboree TV

Najnowsza odsłona Super Mario Party trafiła także na Nintendo Switch 2 i o ile trzeba przyznać, że to planszówka najwyższej jakości, tak świeżo wprowadzone nowości mają swoje istotne wady. Tytuł oferuje świetną, imprezową rozgrywkę z ponad stoma oryginalnymi minigierkami. Dodatkowo otrzymujemy dostęp do wielu dodatkowych trybów, które wydłużają naszą zabawę o kolejne godziny.

Tryb Jamboree TV to natomiast zwyczajna ciekawostka, która stara się korzystać z możliwości nowej konsoli, ale robi to w sposób dosyć nieudolny. Obsługa kamery dotyczy zaledwie kilku minigier, a przejazd kolejką górską przy użyciu myszki zabawi nas co najwyżej na kilkadziesiąt minut. Biorąc pod uwagę, że ulepszenia graficzne dotyczą, tylko tego trybu, być może lepiej oszczędzić kilkadziesiąt złotych i kupić wydanie na start system.

Zobacz pełną recenzję!


Herdling

A gdyby tak Podróż skupiała się na górskim klimacie? Swoich sił z gatunkiem artystycznych walking simów spróbowało studio Okomotive, które wcześniej pracowało nad serią FAR. Otrzymaliśmy intrygujący tytuł, w którym młody chłopiec zajmuje się transportem bawołopodobych zwierząt przez zimne górskie szczyty.

Pięknej, stylizowanej oprawie graficznej towarzyszy również cudowna, folkowa ścieżka dźwiękowa, która sprawa że doświadczenie jest jeszcze piękniejsze. Jak to na gry tego typu przystało, największym problemem staje się krótki czas rozgrywki, gdzie napisy końcowe zobaczymy już po trzech godzinach. To tytuł na jeden wieczór, przez co aktualna cena może wydawać się wygórowana. Na większej promocji zdecydowanie warto.

Zobacz pełną recenzję!


Mafia: Dawne Strony

Po wielu eksperymentach z serią Mafia i zdecydowanie nieudaną trzecią częścią, przyszedł czas na całkowicie nową historię w tym gangsterskim świecie. Pierwszy raz w historii serii trafiamy poza granice Stanów Zjednoczonych i przenosimy się do Sycylii z początków XX wieku. Głównym bohaterem opowieści został młody chłopak Enzo, który wykonuje prace dla mafijnego bossa Don Torissiego. Historia szybko zaczyna nabierać tempa, a nasz bohater otrzymuje coraz trudniejsze i brutalniejsze zadania, aż w końcu składa przysięgę wierności.

Przeniesienie rozgrywki nad Morze Śródziemne przyniosło ogromny powiew świeżości. Wyspa została odwzorowana znakomicie, a zielone wzgórza, lasy i pola wyglądają przepięknie. To prawdziwa włoska uczta, która korzysta z wielu symboli i nawiązań do wielu innych dzieł kultury. Twórcy w interesujący sposób pokazali przemiany zachodzące wówczas w Europie, co widać m.in. po tym, że naszym głównym środkiem transportu jest koń, a samochody to nadal wielka nowość. Wielkie zaskoczenie tego roku i choć obawy o krótki czas rozgrywki były słuszne, opowieść w żaden sposób nie wydaje się ograniczana.

Zobacz pełną recenzję!


SHINOBI: Art of Vengeance

Jedna z najstarszych serii od SEGI powraca w formie dwuwymiarowej, ręcznie rysowanej gry akcji od studia Lizardcube. Tytuł wyróżnia się piękną oprawą graficzną, gdzie każda klatka wygląda jak wyrwana ze stron komiksu. Historia wypada jednak dość prosto i opowiada o demonicznej korporacji z jeszcze bardziej demonicznym szefem na czele. Rozgrywka wymaga wykazania się sprytem i pokonania iście metroidvaniowych wyzwań środowiskowych.

Nowy Shinobi może pochwalić się jednym z najbardziej płynnych modeli walki ostatnich lat, a jednocześnie zachowuje pełną kontrolę nad bohaterem. Wraz z postępem historii wachlarz naszych ruchów znacząco się rozszerza, co daje ogromny wybór w okładaniu swoich przeciwników. Ukończenie trybu fabularnego umożliwia dostęp do kilku dodatkowych trybów, które sprawdzą naszą zręczność i umiejętność walki. Art of Vengeance to bardzo dopracowana, choć dosyć krótka produkcja, która potrafi pozytywnie zaskoczyć.


RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Kolejny raz sprawdziliśmy dla was samodzielny dodatek do RoboCop: Rogue City, który tym razem skupia się na pokonywanej piętro po piętrze wieży OmniTower. Twórcy przygotowali kilka nowych zabawek i sposobów na niszczenie wrogów, w tym maszynkę Cryo Cannon, która widowiskowo zamraża nie tylko wrogów, ale także otoczenie. Zmiany wprowadzone w Unfinished Business sprawiają, że walka jest bardziej zróżnicowana i czuć w niej tę brutalną siłę, której oczekujemy.

Niestety, znalazło się także kilka wad. Technicznie gra potrafi złapać zadyszkę i momentami pojawiają się przycinki oraz spadki klatek. Błędy skryptów wymagają powrotu do poprzedniego zapisu, a czasem nawet znika podnoszona przez nas broń. Po załataniu tych błędów gra stanie się interesującym i klimatycznym dodatkiem, który starczy na około 8-10 godzin zabawy. Polskie studio Teyon pokazuje, że z tej kultowej licencji da się jeszcze sporo wyciągnąć, więc miejmy nadzieję, że to nie ostatni raz, gdy wcielamy się w blaszanego stróża prawa.

Zobacz drugie spojrzenie na grę!


World War Z VR

Teraz czas na World War Z, ale w wersji VR, czyli najnowsze dziecko Saber Interactive. Nasz redakcyjny kolega Mateusz Cieślak wjechał w niego jak dzik w paśnik... i świetnie się bawił pomimo mocno przecięntych opinii w internecie na temat tej konkretnej części. Mateusz chwali dobrej jakości grafikę na goglach VR i klimatyczne lokacje, w szczególności Tokio, które zrobiło na nim ogromne wrażenie.

Oczywiście minusy też są. Największy zarzut to brak trybu kooperacji, co jest karygodnym przeoczeniem twórców i miejmy nadzieję, że pojawi się on w tytule już wkrótce. Do tego dochodzi też cienka jak tyłek zombie fabuła i brak języka polskiego. Czy jednak to przeszkadzało Matiemu na tyle, żeby World War Z VR odstawił na pólkę? Absolutnie nie i gorąco poleca Wam ten tytuł mimo paru wad.

Zobacz pełną recenzję!


Luto

Na deserek natomiast oczko w głowie naszego kolejnego redakcyjnego Mateusza, tym razem Mateusza Kasperskiego. 😉 Powiemy krótko, Mateusz wystawił ocenę 10/10, a nie wystawia jej byle czemu. Za serduszko ujął go niesamowity klimat grozy i sposób prowadzenia horroru nie polegający na tanich jumpscare'ach, a na wyjątkowo gęstej atmosferze, jaka potęgowała survival w każdym calu.

Mimo, że gra nie jest specjalnie długa, bo na 4-5 godzin, to zdaniem Caspera pozostanie w waszej pamięci na duuużo dłużej, całe miesiące czy lata. Dzięki unikalnemu projektowi leveli, gęstej jak smoła atmosferze i dużej dawki strachu nie będziecie mogli się oderwać. Gorąco polecamy niepozorny Luto jako horror niemal doskonały!

Zobacz pełną recenzję!

Czas czytania: 18 minut, 48 sekund
Komentarze
...
46.205.***.*** • #1
JanuszMilion
1 godzinę temu

Bardzo dużo gracie.

odpowiedz
...
46.112.***.*** • #2
Prz3mQ
1 godzinę temu

A to nadal zbyt mało...

odpowiedz
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: